niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 7 ♥

                                                                Liam.
Wszystko było już gotowe na imprezę, która miała zacząć się za trzy godziny. Dość szybko uwinęliśmy się z przygotowaniami. Teraz pozostało nam tylko czekać na znajomych i na nowo poznane dziewczyny. Wyszedłem na dwór i usiadłem na zimnych schodkach. Wyjąłem z kieszeni telefon, po czym wybrałem numer Malika. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Nic. Postanowiłem zadzwonić jeszcze raz, i jeszcze jeden.. W końcu, po wielu próbach, odebrał.
        - Cześć stary, dzisiaj impreza, będziesz? - Spytałem z nadzieją w głosie, i w spokoju oczekiwałem na odpowiedź, ze strony mulata.
        - Nadal jestem w Holemes Chapel, o której się zaczyna?
        - Za trzy godziny.
        - Postaram się wyrobić, najwyżej się spóźnię.
        - Nie ma sprawy. - rzuciłem bez namysłu, i uśmiechnąłem się sam do siebie. - Może przyjedziesz z Kingą? - Poddałem mu pomysł, który wyraźnie go zadowolił.
        - Mogę?! - Pisnął do słuchawki, a ja zaśmiałem się ciepło.
        - Jasne, że tak. - Odpowiedziałem. W Tej chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałem za siebie i zobaczyłem uśmiechniętego blondyna. Uniosłem kąciki ust do góry, na widok tego chłopaka. - Zayn, ja kończę, do zobaczenia! - rzuciłem szybko, i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony, nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Odwróciłem się od Niall'a, siadając w mojej dawnej pozycji. Usiadł obok mnie. W rękach cały czas trzymałem telefon, zacząłem się nim bawić, z nerwów. Nie wiem, dlaczego on tak na mnie działa, to nie jest normalne ale.. Podoba mi się. Siedzieliśmy w ciszy, po chwili jego ciepły, łagodny głos przeciął powietrze, przerywając przy tym ciszę panującą pomiędzy nami.
        - Czemu siedzisz tu sam? - Zapytał i wlepił we mnie swoje niebieskie tęczówki. Spojrzałem w jego piękne oczy, by moc się w nich zatopić. Chociaż bardzo chciałem, nie potrafiłem odwrócić wzroku. Trwałem tak, wpatrzony w ten nieskazitelny błękit. Jego oczy były tak.. Głębokie, takie... Tajemnicze.         - Li, jesteś tam? - Usłyszałem przy swoim uchu, które było teraz drażnione przez ciepłe powietrze z ust blondyna. Nawet nie zorientowałem się, kiedy znaleźliśmy się tak blisko siebie. Nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów. Był stanowczo za blisko. Instynktownie spojrzałem na jego usta, przygryzł swoją dolną wargę. Wszystkie moje zmysły oszalały, pragnienie wygrało, ze zdrowym rozsądkiem. Nie zastanawiając się dłużej, ująłem twarz niebieskookiego w dłonie. Ostatnią rzeczą jaką było mi dane zobaczyć, to opadające powieki Horana. Nasze usta złączyły się w nieznacznym, delikatnym pocałunku. Zaledwie musnęliśmy się wargami. Jednak to mi nie wystarczyło. Chciałem więcej. Przejechałem końcówką języka po dolnej wardze przyjaciela, ciesząc się upragnionym efektem. Uchylił wargi, ułamki sekund ciągnęły się w nieskończoność lecz w końcu dane było mi, w pełni zasmakować rozkoszy, ze strony drugiego chłopaka. Nie wiem ile to trwało, nasze języki, na początku nieśmiało, z chwili na chwilę coraz zachłanniej walczyły o dominację. To nie było normalne, dobre, ale nie dbałem o to. Liczyło się tylko to, co jest tu i teraz. Liczył się tylko on. W końcu oderwaliśmy się od siebie, próbowaliśmy ustabilizować swoje oddechy, zaciągając się świeżym powietrzem. Niepewnie spojrzałem w oczy blondyna, bojąc się odrzucenia z jego strony, bojąc się, że zobaczę w nich obrzydzenie i niechęć. Jednak nie - uśmiechnął się do mnie i odszukał moją dłoń. Splótł ze sobą nasze palce. Niby nic, a jednak nawet tym doprowadzał mnie do szaleństwa. On jest niezwykły, nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zauważałem. Pozostaje tylko kwestia Danielle, nie wiem jak mam powiedzieć jej, że to już koniec. W końcu przeżyliśmy ze sobą tyle pięknych chwil..
Ale nie mogę się do niczego zmuszać i na siłę uszczęśliwiać kogoś innego, prawda?
        - Liam.. co to było? - Spytał w końcu chłopak, natrętnie wpatrując się w moje oczy. Przełknąłem ślinę.
        - Pocałunek? - Odpowiedziałem pytaniem, na pytanie. "I to jeszcze jaki", dodałem w myślach.
        - Tak, to wiem... - Przyznał. - Ale.. dlaczego? - Ciągnął dalej, krew zaczęła napływać do moich policzków, zrobiło mi się dziwnie gorąco.
        - No bo... - Zacząłem, a  moje serce miało ochotę wyskoczyć z piersi i uciec jak najdalej. W tym momencie drzwi za nami otworzyły się. Podskoczyliśmy, lecz po opanowaniu się spojrzeliśmy w tył, i zobaczyliśmy uśmiechniętego od ucha do ucha Harry'ego.
        - Jeśli przestaliście się już migdalić, to moglibyście się na coś przydać i pojechać do sklepu, po alkohol. - Uniósł brwi do góry i przypatrywał nam się, z niemałym rozbawieniem w oczach. - Li, Danielle wie, że żyje w trójkąciku? - Dodał po chwili i parsknął śmiechem. Poczułem na sobie spojrzenie Niall'a. Jego wzrok przeszywał mnie, nie potrafiłem wykonać żadnego ruchu. Pokręciłem przecząco głową. Blondyn ścisnął mocniej moją dłoń, jakby dając mi do zrozumienia, że to nie jest ważne. Że wszystko będzie dobrze.
        - Dobra, mniejsza z tym.. - Odezwał się lokowaty. - To pojedziecie do  tego sklepu?
        - Przecież kupowaliśmy alkohol. - Odezwał się Horan.
        - Tak, kupowaliśmy. Ale dwie flaszki poszły się walić, ponieważ mój refleks rozpierdala system. - Powiedział szczerząc się, a my wybuchnęliśmy śmiechem. - To jak, pojedziecie gołąbeczki wy moje?
        - Ta, możemy pojechać. - Powiedziałem obojętnie.
        - Tylko nie gruchajcie mi za bardzo w tym aucie! - Powiedział nadal rozbawiony Styles i zaśmiał się wesoło.
        - Odezwał się, ten co wcale się nie "gruchał" w aucie z Louisem. - Odpowiedziałem zgryźliwie. Posmutniał. Wszedł do mieszkania i nie odezwał się już słowem. Spojrzałem na niebieskookiego, posyłając mu spojrzenie typu "o co chodzi?", lecz nie wiedział. Wzruszył tylko ramionami.

                                                  Zayn.
Po rozmowie z Liamem, odłożyłem telefon i czym prędzej popędziłem do pokoju Kingi. Mama Harry'ego to bardzo miła kobieta, pozwoliła mi nawet przenocować parę nocy u niej w domu. Nie zgodziła sie jednak, żebym spał w jednym pokoju z Kingą. Rozbawiło mnie to. Uchyliłem drzwi do jej pokoju, leżała na łóżku i zacięcie pisała coś w swoim zeszycie, przygryzając przy tym dolną wargę.
        - Cześć Księżniczko. - Zacząłem cicho, a ona aż podskoczyła. Obdarzyła mnie spojrzeniem i uśmiechnęła się szeroko.
        - Ugh, nie strasz mnie tak. - Wzięła poduszkę leżącą obok niej i cisnęła nią we mnie.
        - Tak mnie teraz witasz? - Spytałem z wyrzutem, na co dziewczyna się zaśmiała. Podniosła się do pozycji siedzącej i skinęła głową na miejsce obok niej. Usiadłem obok i objąłem ją ramieniem. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jej odkrytej szyi, na co odchyliła głowę do tyłu. Już po chwili leżeliśmy na łóżku, namiętnie się całując. Wsunąłem ręce pod skąpą bluzkę Kini.
        - Przeszkadza mi.. - Szepnąłem do jej ucha. Zwinnym ruchem pozbyłem się zbędnego materiału. Pocałunkami z ust znów zszedłem na jej szyję, następnie biust i brzuch. Dziewczyna obdarowywała mnie cichymi pomrukami, wywołanymi przyjemnymi odczuciami. Bardzo mnie to satysfakcjonowało, nie powiem, że nie. Wróciłem do mojej dawnej pozycji, moją twarz od twarzy Kingi dzieliły tylko centymetry.
          - Kocham Cię.. - Szepnąłem w jej usta, po czym przejechałem językiem po jej dolnej wardze. Dziewczyna poprosiła mnie, żebym to ja się położył, tak też zrobiłem. Usiadła okrakiem na moich biodrach i powolnymi ruchami zaczęła odpinać guziki od mojej niebieskiej koszuli. Gdy już się z nimi uporała, przejechała językiem po mojej klatce piersiowej. Doprowadzała mnie do szaleństwa. Ponownie złączyliśmy swoje usta w czułym, namiętnym pocałunku. Nie było nam dane, dalej rozkoszować się swoją bliskością, ponieważ przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Chciałem to zignorować, lecz dziewczyna nalegała bym odebrał.
        - Zayn.. - Wyszeptała. - To może być coś ważnego, zaraz dokończymy. - Powiedziała zadziornie, przygryzając wargę. Niechętnie sięgnąłem po telefon - Harry.
        - Cześć, Liam mówił że wpadniecie z Kingą, tak? - słyszałem w słuchawce.
        - Fuck! - Krzyknąłem i wyjaśniłem sobie wszystko z Loczkiem. Rozłączyłem się.
        - Co się stało? - Spytała dziewczyna, przytuliłem ją do siebie.
        - Jedziemy dzisiaj na imprezę do chłopaków.
        - Ja też? 
        - Tak, Ty też. Chyba że nie chcesz, to nie musimy. 
        - Chcę! Impreza z One Direction i miałabym nie chcieć? - Zapytała prawie, że krzycząc, a ja zacząłem się śmiać.
        - Dobra, to pakuj się, trochę tam z nami zostaniesz. Ja też się idę pakować. - Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Miałem już wychodzić, gdy usłyszałem jej melodyjny głos.
        - Ja też Cię kocham, Zayn. - Uśmiechnąłem się i wyszedłem z jej pokoju, by spakować swoje rzeczy.

                                                  Harry.
Impreza trwała w najlepsze, poszedłem po piwo dla siebie i Louisa. Gdy wróciłem.. Moje serce pękło na miliard małych kawałeczków. Moje życie straciło sens, jedyne na co miałem ochotę, to po prostu uciec gdzieś daleko, gdzie nikt, nigdy mnie nie znajdzie. Moje oczy zaszkliły się, już po chwili moje policzki były całe mokre. Piwa wypadły mi z rąk, tłukąc się z wielkim hukiem. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, dopiero wtedy Louis zorientował się, że widziałem c o zrobił. Wróćmy, gdy szedłem z piwem, wychodząc na dwór zobaczyłem Eleanor, siedziała na kolanach Louisa, całowali się. Wiecie już, jaka była moja reakcja gdy to zobaczyłem. Chłopak szybko zrzucił El ze swoich kolan i podbiegł do mnie. Przytulił mnie, a ja wyrwałem się z jego uścisku.
        - Harry ja... - Zaczął, lecz nie dałem mu dokończyć.
        - Nic już nie mów, wiem wszystko.. - Szepnąłem dławiąc się własnymi łzami. Uciekłem. Biegnąc do domu, zobaczyłem auto Zayna, wysiadł z niego z moją kuzynką. Zmieniłem cel swojej ucieczki, zamiast do swojego pokoju, wpadłem w ramiona mojej ukochanej kuzynce. Płakałem, czułem się okropnie. Nie wiem, jak on mógł mi to zrobić. Jeszcze rano, zapewniał że mnie kocha.. Bawił się mną.
        - Harry, co się stało? - Zapytała przestraszona, przytulając mnie do siebie. Nie odpowiedziałem, tylko rozpłakałem się jeszcze bardziej. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do domu, weszliśmy do mojego pokoju. Na szafce nocnej leżało zdjęcie; zdjęcie moje i Louisa. Siedziała i przytulała mnie, czekając aż się uspokoję.
        - Harry, powiedz o co chodzi.. - Zaczęła dziewczyna. Wziąłem głęboki oddech.
        - Zdradził mnie. - Wycedziłem przez zęby.

                                                   Louis.
Siedziałem załamany i myślałem o Harrym. Gdyby znał prawdę.. To nie było tak, jak myśli. To były ułamki sekund, to Eleanor mnie pocałowała. Kocham tylko tego chłopaka, nikogo innego. Zamknąłem oczy i pozwoliłem słonym łzom wypłynąć spod moich powiek. Poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem Zayna.
        - Stary, co zrobiłeś? - Zaczął spokojnie, po moich policzkach spłynęła kolejna fala łez.
        - Nic nie zrobiłem, to nie moja wina, ale on.. On wszedł wtedy, kiedy ona ten i wiesz, to nie miało być tak. Ja nie chciałem, to było z zaskoczenia.. - Szlochałem.
        - Wróć, od początku i teraz tak, żebym mógł to zrozumieć.
        - Eleanor mnie pocałowała.
        - Kto?
        - Poznaliśmy dwie dziewczyny, dziś, w Nandos.. jedna z nich mnie pocałowała. Na oczach Harry'ego. To było z zaskoczenia, ale on... On mi nie wierzy. On myśli że to ja ją pocałowałem no a ja wcale nie chciałem. - Powiedziałem łamiącym się głosem. Zayn przytulił mnie.
        - Louis, idź do niego. Porozmawiajcie. Potrzebujecie się nawzajem, nic tego nie zmieni, dobrze o tym wiesz. Przecież go kochasz, nie spierdol tego stary. - Spojrzałem na niego, a on posłał mi ciepły uśmiech. Z trudem, ale odwzajemniłem go i wstałem. Ruszyłem w stronę domu. Już po chwili wchodziłem po schodkach na górę, do pokoju chłopaka. Minąłem w drzwiach jego pokoju Kingę. Ona również posłała mi pocieszający uśmiech. Trochę mi to pomogło, lecz nie wystarczająco. Moje serce waliło jak oszalałe, bałem się tego, co mógłbym usłyszeć. Tysiące myśli krążyło po mojej głowie, jedna gorsza od drugiej. Nie przeżyję jeśli cokolwiek zmieni się pomiędzy nami. Nie wytrzymam bez niego. Na samą myśl utraty chłopaka, po moich policzkach spłynęły łzy. Niepewnie wszedłem do pokoju Harry'ego. Siedział skulony na łóżku. Płakał. Przeze mnie.. Jak mogłem na to pozwolić? Miałem ochotę przestać istnieć, ot tak rozpłynąć się w powietrzu i przestać sprawiać mu problemy. On zasługuje na to, żeby być szczęśliwym.
        - Czego tu chcesz?
        - Harry... Proszę, posłuchaj mnie. - Poprosiłem błagalnie, podchodząc bliżej.
        - Nie! - Krzyknął nie patrząc na mnie. - Wyjdź stąd!
        - Nie. Nie wyjdę dopóki mnie nie posłuchasz. - Powiedziałem stanowczo.
        - Wypierdalaj z mojego pokoju, Tomlinson. - Syknął.
        - Naszego pokoju. - Sprostowałem. - Nie zapominaj się. Chcę z Tobą porozmawiać, nie znasz całej prawdy.
        - Wiem wystarczająco dużo.
        - Nie Harry, nic nie wiesz. - Szepnąłem, znów zalewając się słonymi łzami. - Ja Cię kocham.
        - Jak byś mnie kochał, to byś jej kurwa nie całował! - Krzyknął. Wstał z łóżka i podszedł do mnie. Złapał mnie za ramiona i wypchnął z pokoju rzucając ciche - "To koniec". 
________________________________________________________
mamy 7 rozdział, nie za bardzo mi wyszedł ale i tak dodałam z duuużym opóźnieniem, za co przepraszam! (: podnoszę "stawkę", teraz musi być 25 komentarzy. Dacie radę. Chyba.. Następny rozdział jest już prawie gotowy, więc mam nadzieję że nie będzie aż takiego opóźnienia. 
A no i polecam bloga koleżanki: TUTAJ KLIKNIJ  ♥
No to do następnego, dziękuję za komentarze, wejścia na bloga i takie tam, to strasznie budujące :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 6 ♥

                                                               Harry
 Miałem dość tej monotonii, każdy dzień wyglądał tak samo. W ogóle nigdzie nie wychodziliśmy, zazwyczaj cały dzień spędzaliśmy na kanapie, oglądając jakieś nudne filmy i jedząc nie zdrowe jedzenie. Wpadłem na pomysł, by pójść do centrum handlowego. Chciałem poinformować o tym Louisa, gdy tylko wyjdzie z łazienki, ponieważ w tej chwili brał prysznic. Zszedłem na dół po schodach i pokierowałem się w stronę kuchni, o dziwo nie było tam Niall'a. Na myśl o tym głodomorze uśmiech samoczynnie wpełzł mi na twarz. Szczerze, to sądzę iż pasował by do Liama, ta dwójka zachowuje się tak jak ja i Lou kiedyś, z tym, że oni nie utrudniają sobie wszystkiego niepotrzebnymi kłótniami, przynajmniej jak na razie. Wyjąłem z szafki mój ulubiony kubek i nalałem do niego pysznego soku pomarańczowego. Upiłem łyk, po czym oblizałem usta. Oparłem się rękami o blat kuchenny spoglądając na to jak wiatr delikatnie muska drzewa za oknem. Patrzyłem na ptaki, które nerwowo przeskakiwały z gałązki na gałązkę, nie był to zbyt ciekawy obiekt lecz teraz w zasięgu mojego wzroku nie było nic innego. Więc stałem od czasu do czasu przystawiając do ust kubek z napojem. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki, po chwili poczułem jak czyjeś ręce obejmują mnie w pasie.
        - Cześć Kochanie. - Szepnął mi czule do ucha, a ja uśmiechnąłem się mimowolnie. Tak bardzo go kochałem. Nie wyobrażam sobie tego, że mógłbym go stracić, jest dla mnie wszystkim. Zawładnął moim sercem i wiem, że już nikt inny nie będzie mógł go posiadać. Byłbym w stanie zrobić wszystko dla tego chłopaka. Każdy najmniejszy gest z jego strony przyprawiał mnie o zawrót głowy. Miękły mi kolana, plątał mi się język i czerwieniłem się jak małe dziecko. Nigdy się tak nie zachowywałem, w końcu to ja, Harry Styles. Prychnąłem na samą myśl o tym, jaki byłem kiedyś. Mój ukochany dziwnie się na mnie popatrzył, a ja zaśmiałem się i zrobiłem tak zwany *facepalm*. Odstawiłem kubek z sokiem i odwróciłem się tak, że teraz stałem przodem do Louisa, spojrzałem w jego piękne, idealne, głębokie oczy które kochałem ponad wszystko i musnąłem kącik jego ust.
        - Wiesz, że Cię kocham? - Szepnąłem w jego usta a on przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
        - Wiem. - Powiedział wesoło i przytulił mnie. W jego ramionach czułem się taki bezpieczny, gdy miałem go przy sobie wypełniała mnie taka energia, takie uczucie którego nie czułem przy żadnej dziewczynie.
        - Louis, róbmy coś. - Powiedziałem półszeptem i zaraz po tym ugryzłem się w język. Zrozumiałem jak mogło to zabrzmieć. Na dodatek to Louis, on myśli tylko o jednym. Nie myliłem się. Chłopak bez słowa posadził mnie na blacie i łapczywie wpił się w moje usta, odwzajemniłem jego pocałunek, jednak po chwili przerwałem to wszystko.
        - Nie to, zboczeńcu. - Powiedziałem rozbawiony obecnym wyrazem twarzy mojego chłopaka. - Chodziło mi raczej o wyjście z domu. Chodźmy może do centrum handlowego a potem może spotkajmy się z resztą chłopaków w Nando's? Niall będzie szczęśliwy.
        - A co za to będę miał?
        - Głupi jesteś. - Przyznałem, a on wywalił dolną wargę do przodu. Pokręciłem głową. - A co byś chciał? - Spytałem z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. W jego oczach można było dostrzec jakąś dziwną iskierkę.
        - Zobaczysz.. - Zamruczał mi do ucha, co spowodowało że zarumieniłem się dość intensywnie. Zeskoczyłem z blatu i poszedłem wziąć prysznic. Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i wszedłem do kabiny, odkręciłem kurek z ciepłą wodą, przymknąłem oczy i zrelaksowałem się. Mój spokój nie trwał jednak zbyt długo, ponieważ usłyszałem dźwięk rozsuwanych drzwi do kabiny prysznicowej. Otworzyłem leniwie jedno oko i ujrzałem przed sobą całkiem nagiego, szczerzącego się Louisa.
        - Co Ty tu do cholery jasnej robisz?
        - Stęskniłem się za Tobą.
        - Aha, i dlatego postanowiłeś wejść mi pod prysznic, tak? - zrobiłem minę typu *are you fucking kidding me?* a on tylko przytaknął.
        - Dokładnie tak, nie cieszysz się? - Powiedział z minął zbitego psiaka a ja zaśmiałem się rozpaczliwie.
        - No cieszę, już.. uśmiech proszę. - Ukułem go palcem w brzuch na co spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem, wiedziałem, że miał straszne łaskotki. Dalsza część prysznica przebiegła dość sprawie pomimo paru prób zgwałcenia mnie, czasami sądzę, że on jest jakiś niewyżyty.
To nic, i tak go kocham.
                                                        * * *

 Stałem już ubrany i gotowy do wyjścia, brakowało mi tylko jednego a mianowicie Louisa.
        - Kurde no, co Ty tyle robisz?! - Krzyknąłem lekko już zirytowany. Po niedługiej chwili usłyszałem kroki dochodzące ze schodów, a następnie głośny huk. Mogłem oglądać przezabawna scenkę, ponieważ mój chłopak był na tyle inteligentny, że teraz, mogłem oglądać go w całej okazałości leżącego na schodach. Wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem.
        - Tak, śmiej się a ja tu umieram! - Wykrzyczał oburzony co wywołało u mnie jeszcze większy napad śmiechu.
        - Mógłbyś mi wytłumaczyć, co robisz nagi na schodach? - Spytałem gdy przestałem się już smiać.
        - Śpieszę się. - Prychnął.
        - Dobra, już, już. Wstawaj. - Podszedłem do niego i pomogłem mu wstać. - Idź się w końcu ubierz i idziemy. Gorąco mi. - Westchnąłem.
        - To mój widok Cię tak rozpalił! - Krzyknął zadowolony chłopak i zaklaskał w dłonie. Ponownie wybuchnąłem śmiechem.
        - No leć już Kociaku Ty mój. - Pokazałam mu język i klepnąłem go w prawy pośladek. Posłuchał mojej prośby i za niecałe 10 minut stał przede mną gotowy do wyjścia.

                                                        * * *

 Na polu było zimno, dobrze że dotarliśmy w końcu na miejsce. Sklepy które nas interesowały były na 2 piętrze. Nie chciało nam się wchodzić po schodach, więc udaliśmy się w stronę windy, gdy weszliśmy do środka nacisnąłem guzik z numerem 2. Winda ruszyła. Na nasze nieszczęście zacięła się na półpiętrze. Pisnąłem przerażony.
        - Louis, co się dzieję?! - Spytałem go roztrzęsiony. - Umrzemy tu, mówię Ci! Nie przeżyjemy tego! Ja nie chcę umierać, jestem jeszcze młody. Dlaczego mnie to spotkało?! - Zacząłem zadawać mnóstwo pytań. Lou podszedł do mnie i przytulił mnie mocno, oparł się o ścianę windy i wraz ze mną zjechał po niej do pozycji siedzącej.
        - Cichutko Kochanie, zaraz zobaczą że winda się zacięła i szybciutko coś z tym zrobią. - Powiedział i odgarnął włosy z mojego czoła, następnie złożył na nim pocałunek. Uśmiechnąłem się. Myślałem, że nie może być gorzej i zacząłem przyzwyczajać się do zaistniałej sytuacji, gdy nagle światło w windzie zgasło. Wtuliłem się mocniej w swojego chłopaka. Ręce zacisnąłem na jego płaszczu.
        - Louis, boję się.. - szepnąłem, a on objął mnie mocniej i pocałował mnie w głowę.
        - Zaraz nas stąd wyciągnął, nie denerwuj się. - Uspokajał mnie. Uwierzyłem mu, jego głos był tak kojący. Wiedziałem że przy nim jestem bezpieczny. Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy zaciągając się znajomym zapachem chłopaka.

                                                               Niall
Siedziałem w swoim pokoju, była dopiero 13, a ja umówiłem się z chłopakami dopiero o 15:30. Harry'ego i Louisa nie było, Zayn był teraz w Holemes Chapel u Kingi, a Liam siedział u siebie w pokoju. Ostatnio często o nim myślę. To dziwne, ale on zaczyna mi się tak jakby... Podobać?
Nie, Horan, o czym Ty w ogóle myślisz?
Chociaż.. Skoro czuję takie coś to wiem, że nie zapomnę o tym uczuciu, jeśli to jest w ogóle jakieś uczucie, a nie zwyczajne zauroczenie, ponieważ mam przykład na Larrym. Tak bardzo bronili i wypierali się tego uczucia które ich łączy, a teraz są ze sobą szczęśliwi. Okropnie mi się nudziło, postanowiłem wejść na Twittera, by podpisywać paru fankom. Zobaczyłem najnowszy wpis mojego przyjaciela:
"Czy istnieje "inna" miłość? Nie wiem co się ze mną dzieje. Zaryzykować przyjaźń dla miłości? Co jeśli to nie wyjdzie? Czuję się rozdarty..." 
Nie wiedziałem o co chodzi, ale bardzo mnie to zaintrygowało. Pod miliardem już odpowiedzi od fanek ja również udzieliłem mu odpowiedzi:
"Uważam że powinieneś spróbować, jeśli to prawdziwa przyjaźń nic się nie zmieni, nawet jeśli miłość nie wyjdzie.. No, a jeśli coś się zmieni, to ta przyjaźń jest nic nie warta. Powiedz tej osobie co czujesz."
Wystukałem to na klawiaturze z wielką trudnością bo tak naprawdę udzielałem odpowiedzi sam sobie. Pisząc to kierowałem się sercem i już wiedziałem co powinienem zrobić. Czekałem na jakąkolwiek wiadomość od przyjaciela, jednak tak owa nie nadeszła. Po chwili usłyszałem charakterystyczne skrzypienie drzwi, odruchowo spojrzałem w stronę z której dobiegał ten dźwięk. Ujrzałem tam Liama.
        - Wejdź. - Powiedziałem dość cicho i wskazałem głową na miejsce obok siebie. Nie musiałem długo czekać, już po chwili chłopak siedział obok mnie. Spędzałem z nim naprawdę dużo czasu, ale dopiero teraz dostrzegłem to jaki jest piękny. Niesforne, lekko pofalowane, jasnobrązowe włosy okalały jego zaokrągloną twarz, piękne orzechowe oczy otoczone były paletą gęstych, czarnych rzęs. Nieskazitelna cera, zgrabny nos i pełne różowe usta. Na dodatek jego idealnie wyrzeźbione ciało. To jest to. Przeszło mi przez myśl. Panowała pomiędzy nami niezręczna cisza, tylko raz od czasu posyłaliśmy sobie niezrozumiałe spojrzenia.
        - Liam, po co przeszedłeś? - Przerwałem w końcu ciszę i spojrzałem w oczy chłopaka.
        - Porozmawiać.. - Odpowiedział po chwili.
        - O czym?
        - Niall, to jest dla mnie trudne. - Przyznał zakłopotany chłopak.
        - Ale co jest dla Ciebie trudne? - Spytałem go nie do końca wiedząc co chodzi mu po tej pięknej główce.
        - No.. wszystko. - Westchnął ciężko.
        - To ma coś wspólnego z tym no wiesz.. na twitterze? - Nie odpowiedział, skinął tylko głową. Inna miłość? to mnie dręczyło.. o co mogło mu z tym chodzić? - Li, wiesz że możesz powiedzieć mi o wszystkim? Zanim Harry pogodził się z Lou i nie potrafił się przed nami otworzyć, przeprowadziłem z nim taką samą rozmowę. Jak mi się wygadał, poczuł się lepiej. Wyrzuć z siebie to co Cię gnębi. - Położyłem rękę na jego kolanie, by dać mu chociaż troszkę bezpieczeństwa. Cholernie mi na nim zależało. Dziwne że zacząłem zauważać to dopiero teraz. Chłopak wzdrygnął się, gdy poczuł moją dłoń.
        - Wiesz, bo ja chyba też jestem inny. Nie wiem jak to możliwe, w końcu jestem z Danielle ale.. Ja nie czuję do niej tego co wcześniej. Nie pociąga mnie. Szczerze.. to w ogóle nie czuję już pociągu do żadnej dziewczyny. - Przyznał załamany. Przytuliłem go do siebie, ponieważ widziałem jakie to dla niego trudne.
Cieszę się, że mi się przyznał, teraz wiem na czym stoję. 
Słuchając jego wyznania tak jakoś.. Ulżyło mi.
        - Ej, inna orientacja to nic złego. - Szeptałem mu do ucha - Liczy się to, żebyś Ty był szczęśliwy, liczy się to co czujesz. - Tu położyłem rękę na jego sercu. - Nie możesz być nieszczęsliwy, masz tylko jedno życie, korzystaj z niego. - Powiedziałem i odsunąłem się od chłopaka, spojrzałem w jego święcące się oczy i posłałem mu ciepły uśmiech. - No już, uśmiechnij się i powiedz kto jest tym szczęściarzem który zawładnął Twoim sercem! - Powiedziałem już normalnym tonem, gdzieś w głębi mając nadzieję, że usłyszę swoje imię.
To jest dziwne.

                                                               Louis
Siedzieliśmy w tej windzie długi czas, nie wiedziałem nawet ile, ponieważ padł mi telefon, a Harry nie miał przy sobie swojego. Tuliłem go do siebie, co chwilę szepcząc mu na ucho jakieś czułe słówka, by się rozluźnił. W końcu zapaliło się światło, a winda ruszyła. Harry odetchnął z ulgą. Wstaliśmy z ziemi, a gdy drzwi otworzyły się, wyszliśmy z tej "pułapki". Stało przed nią paru gości z ochrony i jakiś typ w garniturze, stwierdziłem że może to być właściciel. Przeprosił nas za zaistniałą sytuację. Po dość długiej chwili przekonywania go, że tak naprawdę nic się nie stało, pożegnaliśmy się z nim i poszliśmy.
        - Więcej nie jadę żadną windą, słyszysz?! Żadną! - krzyczał nerwowo Harry wymachując przy tym rękami.
        - Dobrze, uspokój się. Już po wszystkim, żyjemy. - Powiedziałem i zaśmiałem się melodyjnie patrząc w jego oczy. Zrobił naburmuszoną minkę, a ja zmierzwiłem jego loki. Nie wiedzieliśmy która godzina, więc podeszliśmy do jakiejś pani i spytaliśmy o to. Była 15:24. Od razu udaliśmy się w stronę Nando's, przyszliśmy z lekkim opóźnieniem, ale po wytłumaczeniu przyjaciołom co się stało, nikt nie miał do nas o to pretensji. Usiedliśmy do stolika i zamówilismy jedzenie. Nagle do naszego stolika podeszły dwie dziewczyny. Były swoimi przeciwieństwami. Jedna była niską blondynką o dużych niebieskich oczach, aparatem na zęby i delikatnymi rysami twarzy. Była naprawdę śliczna. Druga była wysoka, miała ciemnobrązowe włosy i wyraźne rysy. Spośród wszystkich elementów jej twarzy najbardziej wyróżniały się jej pełne, czerwone usta.
        - Cześć, jestem Eleanor a to.. to moja kuzynka Rose. - Odezwała się brązowowłosa i wskazała na blondynkę. - Wy jesteście Ci z One Direction, tak? - Zapytała podekscytowana.
        - Tak. - odpowiedzieliśmy chórem. Rozmawialiśmy z dziewczynami przez dość długi czas, poprosiły o autografy, które oczywiście dostały. Liam zaproponował żeby dziewczyny się do nas dosiadły. Rozanielone zgodziły się. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Eleanor, była bardzo miła i nie przeczę, że ładna.
        - Co wy na to, żeby zrobić wieczorem imprezę i zaprosić nowo poznane koleżanki? - Spytałem chłopaków. Po krótkim zastanowieniu wszyscy się zgodzili, tylko Harry siedział cicho. Pożegnaliśmy się z El i Rose po czym ruszyliśmy do domu.
Przytuliłem Loczka, ale on wyrwał się z mojego uścisku i nie zamieniając ze mną żadnego słowa dogonił blondyna idącego przed nami. Zabolało mnie serce. Nie wiedziałem o co mu chodzi, dlaczego się tak zachowuje. Musze z nim o tym porozmawiać, martwię się...
___________________________________________________________
Po pierwsze chciałam was strasznie mocno przeprosić za to że tak długo nie dodałam rozdziału, ale niestety mam karę na komputer i mogę siadać tylko w weekendy. Ughh. :c Z lekkim opóźnieniem, ale ważne że jest. No i strasznie wam dziękuję za te komentarze i wejścia na bloga, za to że piszecie na gg i takie tam, to daje mi taką siłę do pisania ♥! No i dziękuję Kini za pomoc, bardzo. ♥ a rozdział dedykuję Ani, gdyż przeżyłam niemały szok jak dowiedziałam się że to czytasz, trolololo! :D następny (postaram się dodać) po 20 komentarzach.
WŁAŚNIE, wchodźcie na bloga mojej jakże cudownej przyjaciółki Madzi ♥ TU KLIKNIJ ! lovelovee c:

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 5 ♥


                                                                Louis
        - Chodźmy już do domu. - Zaproponowałem w końcu, ponieważ siedzenie parę godzin w jednej pozycji było dość męczące. Jedyną rzeczą która mi odpowiadała było to, że jest przy mnie Loczek. Spojrzałem na niego z uśmiechem na ustach i zatonąłem w jego hipnotyzujących, idealnie zielonych oczach. Skrzywił się lekko gdy dotarły do niego moje słowa. Westchnął ciężko.
        - Musimy? - Zapytał cicho z miną zbitego psiaka. Wyglądał przeuroczo. Pokiwałem twierdząco głową, a on nadął policzki i zrobił naburmuszoną minkę. Zaśmiałem się na ten widok, po czym odgarnąłem jego niesforne loki, które przysłaniały mu oczy. 
        - A co chcesz tu robić kociaku? - Spytałem z łobuzerskim uśmiechem, jedną ręką powędrowałem na wewnętrzną część uda Harry'ego. Spojrzałem na czerwonego już chłopaka.
        - No nie wiem, nie wiem.. - Szepnął Loczek i przygryzł wargę. On chyba nie wie, jak na mnie działa. Doprowadzał mnie do szału każdym swoim gestem. A teraz wyglądał wyjątkowo słodko, jeśli słodko to dobre określenie. Nie, zdecydowanie niedobre.. wyglądał seksownie, wręcz buchał seksem. 
Louis opanuj się.
Skarciłem sam siebie w myślach i znów spojrzałem na chłopaka który skradł moje serce. Zarumienione policzki, lekko przymknięte oczy, przygryziona warga i włosy w całkowitym nieładzie. Opierał się o mój tors, czułem na sobie jego oddech. Niemiłosiernie podniecał mnie ten widok.
        - No to dlaczego mamy tu siedzieć? Musi być jakiś powód. - szepnąłem mu do ucha otulając je ciepłym powietrzem. Chłopak aż się wzdrygnął. Uśmiechnąłem się nikle. - Bo wiesz,  skoro nie masz zamiaru nic.. - Chciałem coś dodać ale chłopak zatkał mi usta. Ale nie tak zwyczajnie. Poczułem na ustach pełne wargi zielonookiego. Byłem w szoku, przez chwilę całował moje nieruchome usta lecz gdy dotarło do mnie co się dzieję wplotłem palce w jego włosy i oddałem pocałunek. Przejechałem językiem po wargach młodszego a gdy  lekko je uchylił skorzystałem z okazji i wtargnąłem językiem do wnętrza jego buzi. Lekko oszołomiony tokiem wydarzeń chłopak przez chwilę nie podejmował żadnych działań lecz już po chwili nasze języki splątane były w namiętnym tańcu. Gdyby nie to, że do życia niezbędne było nam powietrze trwalibyśmy tak w nieskończoność. Niestety jednak musiałem przerwać tę piękną chwilę i oderwałem się od Harry'ego. Oddychałem ciężko łapiąc powietrze i zaciągając się nim. Hazza zachowywał się dokładnie tak samo jak ja. Spojrzałem w jego piękne oczy w które mógłbym patrzeć cały czas i uśmiechnąłem się do niego. Odwzajemnił uśmiech i oparł swoje czoło o moje. Przejechałem kciukiem po jego dolnej wardze. Czy żałowałem? Nie. Jedyne czego mogłem żałować to tego, że przez tak długi okres czasu byłem ślepy i nie potrafiłem odwzajemnić jego uczucia. 
        - Lou.. - Zaczął Loczek. - Pamiętasz naszą rozmowę.. wtedy.. wiesz.. co dowiedziałeś się jaki tak naprawdę jestem? - Spuścił głowę. Ująłem dłonią jego brodę i uniosłem jego głowę ku górze.
        - Harry, spójrz mi w oczy, proszę. - Chłopak niechętnie wykonał moją prośbę. - Pamiętam. -  dodałem po chwili namysłu.
        - Wtedy powiedziałeś że nie jesteś.. - Położyłem palec na jego miękkie usta i uśmiechnąłem się serdecznie. 
        - Wiem Harry, wiem. Ja nie potrafiłem przyznać się sam przed sobą, więc jak miałem przyznać się przed Tobą, co? - Wzruszył lekko ramionami. Kontynuowałem. - No właśnie. Ta rozłąka dobrze nam zrobiła. Nie było dnia w którym bym o Tobie nie myślał, z innymi chłopakami tak nie miałem. Nie zastanawiałem się co robią, jak się czują.. Ale miałem takie myśli związane z Tobą. Co wieczór zasypiałem z Twoim imieniem na ustach. Cholernie mi Cię brakowało. Wtedy zrozumiałem, że nie powinienem uciekać od szczęścia i nie powinienem kryć się z uczuciami.. - Przełknąłem ślinę. - Kocham Cię Harry, kocham Cię ponad wszystko, nie jak przyjaciela, jak kogoś więcej. Teraz to wiem. - Ostatnią część szeptałem mu na ucho, gdy skończyłem ponownie spojrzałem w jego cudowne oczy i drugi raz tego dnia zasmakowałem jego malinowych ust.


                                                                 Zayn
Znudziło mi się siedzenie w salonie z chłopakami, po prostu nie miałem humoru i nie mogłem się nad niczym skupić. Cały czas myślałem o nowo poznanej kuzynce Harry'ego. Ta dziewczyna naprawdę zawróciła mi w głowie, wiedziałem, że nie mogę tego tak zostawić i muszę zacząć działać. Stwierdziłem że nasze gołąbeczki szybko z tego auta nie wyjdą, więc trzeba im pomóc, muszę wypytać Loczka o Kingę. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi, wyszedłem przez nie i podbiegłem do auta. Stanąłem jak wryty i nic więcej nie mogłem zrobić. Zobaczyłem swoich najlepszych przyjaciół podczas pocałunku, oni nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Poczekałem aż łaskawie skończą i zapukałem w szybę. Słyszałem tylko śmiech Louisa a na twarzy Harry'ego można było dostrzec  różowiutki rumieniec. Schował twarz w zagłębieniu szyi Lou. Otworzyłem drzwi od auta i wpakowałem się do środka siadając obok nich.
        - Vas Happenin?! - Krzyknąłem na wejściu po czym spoważniałem. - Przepraszam że wam przeszkadzam ale to wina tego tu. - Przy tym wskazałem na Harolda. On podniósł głowę do góry i siedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ponownie wtulił się w chłopaka, tym razem w jego klatkę piersiową. Pokręciłem głową. 
        - Co zrobiłem? - spytał a bluza Tomlinsona tłumiła jego słowa. 
        - Przyjechałeś z Kingą. 
        - Co z tego? Nie lubisz jej? - Przestał przytulać się do marcheweczki i spojrzał na mnie dociekliwie. - Ona jest fajna! 
        - Tak, ja wiem. Właśnie w tym problem że jest aż.. za fajna. - Powiedziałem dość niedosłyszalnie.
        - Zayn się zakochał, Zayn się zakochał! - Krzyknął zadowolony z siebie Louis. Harry walnął go ręką w głowę, na co tamten popatrzył się na niego z miną jakby miał się rozpłakać.
        - Skupcie się! - Krzyknąłem na co wszystkie pary oczu się na mnie skierowały. - A tak poza tym, to Ty Tomlinson nie jesteś lepszy. Ja się przynajmniej zakochałem w dziewczynie. - Pokazałem mu język. 
        - Żadna dziewczyna nie dorównuje Harry'emu. Nie wiesz jak on się całuje. - Powiedział dumny chłopak i spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem.
        - Dziewczyny mają cycki. - Powiedziałem śmiejąc się. Oczywiście żartowałem, żeby nie było że chodzi mi tylko o to, bo wcale tak nie jest. Zależy mi na tej dziewczynie.
        - Hazza ma coś innego... - Powiedział tajemniczo Lou i przygryzł płatek ucha Loczkowi, na co nawet mi zrobiło się dziwnie gorąco. 
        - Opanujcie się! - Krzyknął zawstydzony Hazza. Louis jakby nie słyszał jego prośby zaczął gładzić ręką wewnętrzną stronę uda chłopaka niebezpiecznie zbliżając się do jego męskości. - Palant! - Krzyknął jeszcze bardziej czerwony i złapał rękę swojego chłopaka. Tak, po tym zachowaniu śmiało mogłem go tak nazwać. Niebieskooki zaśmiał się i objął Harry'ego w pasie, oparł głowę o jego ramie.         - Kontynuuj. - Lokowaty zwrócił się do mnie. 
        - No więc.. - Zacząłem. - Dobra jebie. Powiem prosto z mostu, zakochałem się w Twojej kuzynce i muszę, po prostu muszę się z nią bliżej poznać.
        - Okej. Ale.. co ja mam z tym  wspólnego? - Spojrzał na mnie i przechylił głowę w bok.
        - W sumie to.. no nie wiem. Ile ona będzie mieszkać w Twoim domu? - Spojrzałem na chłopaka.
        - Nie wiem, ale dość długo. Sprawy rodzinne.. - Powiedział cicho a ja przytaknąłem. 
        - No nic, ja już będę mykać gołąbeczki, miłego miziania się. - Powiedziałem po czym parsknąłem śmiechem.
        - A żebyś wiedział że będzie miło! - Krzyknął Tomlinson. Pokręciłem tylko głową i wyszedłem z auta, nie wiem ile oni zamierzają tam jeszcze siedzieć. Ja postanowiłem natychmiast jechać do rodzinnego miasta Harry'ego. Może to głupie, ale ta dziewczyna naprawdę jest wyjątkowa.
                                                                  ***
Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Była noc, późna noc a ja jechałem autem by spotkać się z ukochaną. Po drodze zastanawiałem się gdzie podział się ten "Bad Boy" o którym wszyscy mówili, ale teraz nie było to dla mnie ważne. Teraz liczyła się tylko Kinga. Do Holmes Chapel dojechałem rano, było około 6, miałem ze sobą wszystkie rzeczy potrzebne do pikniku. Postanowiłem zorganizować go na małej polance w środku lasu, było tam pięknie, śpiew ptaków o poranku przyprawiał mnie o dreszcze. Rozłożyłem wielki koc i postawiłem na nim kosz piknikowy, w którym było mnóstwo rzeczy m.in. truskawki, płynna czekolada, bita śmietana i parę apetycznych kanapek do których zmusił mnie Niall mówiąc że tak będzie romantycznie. Dla niego wszystko co jadalne, jest romantyczne. Nie ważne. Gdy rozłożyłem już wszystko, uśmiechnąłem się pod nosem widząc efekt. Nie powiem, ale wyglądało to bardzo dobrze. 
                                                                 ***
Pojechałem pod dom Hazzy, otworzyła mi jego uśmiechnięta mama. Zostawiłem jej parę wskazówek dla Kingi, postanowiłem pobawić się z nią w podchody.  Kobieta roześmiała się ale powiedziała że wszystko jej przekaże. Podziękowałem jej i ruszyłem na miejsce pikniku. Po około 30 minutach oczekiwania na dziewczynę ujrzałem ją. Była jeszcze piękniejsza niż ją zapamiętałem. Wstałem z koca i przytuliłem na powitanie zdziwiona Kingę.
        - Co.. O co chodzi? - Wskazała na rozłożone na trawie rzeczy. 
        - O nic, po prostu, chciałbym Cię lepiej poznać. - Przyznałem szczerze i złapałem ją za rękę. Usiedliśmy na kocu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, było naprawdę świetnie. Kinia widząc truskawki, uśmiechnęła się. Już wiedziałem o co chodzi, wziąłem jedną z nich i pomaczałem w czekoladzie, po czym włożyłem ja do jej ust. Karmiliśmy się nawzajem w efekcie czego nasze całe twarze były w czekoladzie. Mieliśmy z tego niezły ubaw. Przypomniałem sobie że mam bitą śmietanę, wziąłem trochę białej mikstury na palec i ubrudziłem nią nos dziewczyny.
        - Teraz to zlizuj! - Krzyknęła Kinga śmiejąc się w głos. Nic nie mówiąc pocałowałem ją w nos zlizując przy tym bitą śmietanę. Następnie licząc na taki sam efekt ubrudziłem jej usta. 
        - Ej! - Ponownie krzyknęła. - To ma zaraz zniknąć!
        - Nie ma sprawy! - Powiedziałem z triumfalnym uśmieszkiem, ująłem jej twarz w dłonie i przyssałem się do jej miękkich warg.


                                                                Harry
Obudziłem się w swoim łóżku, co było dziwne, ponieważ żadnych zdarzeń po rozmowie z Zaynem nie pamiętam. Pewnie Louis mnie tu przyniósł gdy zasnąłem. Mogłem tak twierdzić po tym, że gdy się poruszyłem poczułem że coś krępuje moje ruchy, był to wtulający się we mnie z całych sił chłopak.
        - Zaraz mnie udusisz, Tygrysie. - Zaśmiałem się, a Lou jakby nie słysząc ścisnął mnie jeszcze mocniej. Po chwili jednak rozluźnił uścisk. Oparłem się podbródkiem o klatkę piersiową niebieskookiego i spojrzałem w jego piękne, głębokie oczy. Uśmiechnąłem się mimowolnie. 
Chłopak gładził mnie ręką po włosach i bawił się nimi. Nie lubiłem gdy ktoś dotykał moich loków, on był  jednak wyjątkiem. Mógł robić ze mną wszystko na co miał ochotę. Przekręciłem głowę na bok w taki sposób, że moja głowa leżała teraz na jego torsie. Słuchałem rytmicznego bicia serca i spokojny oddech mojego ukochanego. Przymknąłem oczy.
        - Kocham Cię Harry. - Usłyszałem cichy szept Louisa. Otworzyłem oczy i podniosłem się lekko. Ponownie spojrzałem w jego oczy. Usiadłem okrakiem na jego biodrach i nachyliłem się nad nim, składając na jego ustach czuły pocałunek. 
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ja chyba śnię.. ale jeśli to jest sen to nie chcę się budzić już nigdy więcej.
        - Ja też Cię kocham, Louis. - Wyszeptałem mu do ucha. Zacząłem obdarowywać jego szyję pocałunkami, zostawiając gdzieniegdzie małe malinki. Z szyi schodziłem w dół na obojczyki, klatkę piersiową, sutki i brzuch chłopaka. Doszedłem pocałunkami do linii jego bokserek. Spojrzałem mu prosto w oczy. Wplątał palce w moje włosy i pociągnął do góry, wbrew pozorom, zrobił to bardzo delikatnie. Objął mnie rękoma w pasie i przyciągnął bliżej siebie co spowodowało to że przywierałem do nim całym swoim ciałem. Nie zdążyłem się nawet zorientować, kiedy Lou przewrócił nas tak, że teraz on leżał na mnie. Błądził dłońmi po całym moim ciele. Zachłannie wpił się w moje wargi, a ja z wielka przyjemnością oddawałem każdy pocałunek, zacisnąłem ręce na jego pośladkach. W tym oto momencie do naszego pokoju wparował Liam.
        - Harry, widziałeś gdzieś moje.. - Przerwał widząc w jakiej pozycji się znajdujemy, otworzył szeroko oczy. - Znaczy ten.. NIALL ONI SIĘ TU GWAŁCĄ! - krzyknął przerażony Payne, a ja z Lou wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Po chwili do naszego pokoju przeszedł Niall zajadając się chipsami. Posłał mi znaczący uśmiech, który odwzajemniłem. Chyba tylko Liam nie wiedział o co dokładnie chodzi. Usiadłem na łóżku, brązowowłosy poszedł w moje ślady. Szybko odszukał moją dłoń i splótł nasze palce. Uśmiechnąłem się do niego.
        - O co tu do cholery jasnej chodzi? - Spytał spokojniejszy już Liam.
        - No bo ten.. - Zacząłem lecz Niall mi przerwał.
        - Harry kocha Louisa, Louis kocha Harry'ego no i takim oto sposobem Larry Stylinson staję się prawdziwy, fajnie nie? A teraz chodź, pójdziemy do mnie i też się tak pobawimy, chcesz? - Zamruczał Niall , wybuchnęliśmy śmiechem widząc reakcje Liama. Blondyn złapał go za rękę i zadowolony z siebie wyprowadził go z naszego pokoju. 

___________________________________________________________
no to mamy 5 rozdział, w prawdzie dodany z lekkim opóźnieniem ale to nic. :D a więc, jest taka propozycja a mianowicie czy jesteście za tym żeby w opowiadaniu pojawił się kolejny bromance taki jak... Niam? ♥ piszcie w komentarzach co o tym myślicie. No i  15 komentarzy, nowy rozdział. : )

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 4 ♥

    w imionach zalinkowana jest muzyka :)


                                                             Louis.
Jak powiedziałem tak też zrobiłem. Zabrałem wszystkie siostry na lody. Było na prawdę bardzo fajnie, oczywiście nie dla mojego portfela, ale czego nie robi się dla rodziny? Robiło się dość późno, poczułem wibrację po czym usłyszałem dźwięk mojego telefonu - to mama - pomyślałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni moich obcisłych, czerwonych rurek. Nie myliłem się, przejechałem palcem po ekranie telefonu by odebrać i przyłożyłem go do ucha.
        - Halo?
- Louis, już jest późno. Wracajcie do domu. - Usłyszałem w słuchawce. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
        - Dobrze, już wracamy. - Odpowiedziałem i rozłączyłem się. Spojrzałem na dziewczynki i oznajmiłem im że musimy wracać, próbowały się ze mną targować lecz byłem nieugięty.
 Tommo, Ty brutalu. :D
Zaśmiałem się  w duchu. Po 15 minutach byliśmy w domu, poszedłem do siebie do pokoju wcześniej witając się z mamą i prowadząc z nią krótką, lecz męczącą dyskusję na temat tego, że nie jestem głodny.  Zamykając za sobą drzwi do mojego "królestwa" wróciłem myślami do loczka. Co ten chłopak ze mną robi? Zmęczyłem się udawaniem że wszystko jest dobrze i że nic do niego nie czuję. Szczerze? Nie rozumiałem sam siebie, no bo jaki jest sens w kryciu się z uczuciami? Skoro on kocha mnie a ja... też coś do niego czuję to czy muszę to wszystko tak komplikować? Muszę porozmawiać z Harrym gdy tylko nasz urlop się skończy.  Zdobyłem się na odwagę i sięgnąłem po telefon. Zastanawiając się chwilę wystukałem na klawiaturze sms'a o treści: 
                      "Przepraszam za wszystko, śpij dobrze Hazza..                                                                                                                    Twój Louis. (: xx"
 i wysłałem. Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem raport doręczenia, nie chcąc zadręczać się więcej dziwnymi myślami wsunąłem telefon pod poduszkę, ułożyłem się wygodnie, nakryłem szczelnie kołdrą po czym odpłynąłem do krainy Morfeusza.

                                                      Harry.
Miałem zamiar kłaść się spać, gdy nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu, sięgnąłem po niego ręką. Gdy zobaczyłem imię Louisa i jego zdjęcie na wyświetlaczu komórki moje serce mało co nie wyskoczyło z mojej piersi. Po krótkiej chwili namysłu otworzyłem wiadomość i przeczytałem ją. Nie powiem, że nie zdziwiło mnie to, ale byłem szczęśliwy. Nie do końca wiedziałem, co odpisać, więc wysłałem mu zwykłe "Nawzajem :)". Stwierdziłem, że to bez sensu i że mogłem napisać coś bardziej.. no sam  nie wiem, ale było już za późno ponieważ mój telefon zawibrował a ja ujrzałem raport doręczenia. Odetchnąłem głęboko i ułożyłem się do snu.
                                                         * * *
Następny tydzień wolnego minął dość normalnie, nie działo się nic godnego opisania. Przyjechała moja kuzynka Kinga, oczywiście nie obeszłoby się bez wspólnych zakupów, które były strasznie męczące. No ale w końcu nie często się z nią widzę. Dzisiaj jest dzień, gdy nasz urlop się kończy, z wielką niechęcią zniosłem na dół ostatnią walizkę. Wcześniej umówiłem się z moją kuzynką, że odwiezie mnie do miejsca w którym umówiłem się z resztą chłopaków. Lubiła nasz zespół, więc nie mogłem odmówić jej poznania moich przyjaciół. Kinga była brunetką średniego wzrostu o lekko falowanych włosach za ramiona. Jej oczy były koloru zielonego, a policzki ozdabiały drobne piegi. Miała dość ciemną karnacje. Była na prawdę bardzo ładna. Około godziny 13 postanowiłem, że już wyjdę. Zawołałem kuzynkę oraz mamę, gdy wsiadły do auta, ruszyliśmy. Droga minęła bardzo szybko, po chwili byliśmy na umówionym miejscu. Byli wszyscy prócz Louisa. Wysiadłem z auta wraz z kuzynką i poszedłem przywitać się z przyjaciółmi. Uściskałem każdego z nich i zapoznałem z nimi moją kuzynkę. Zayn nie mógł oderwać wzroku od Kingi.
        - No widzę że będę mieć panią Malik w rodzinie. - Zażartowałem a Zayn posłał mi zabójcze spojrzenie. Kuzynka porozmawiała chwilę z chłopakami po czym usłyszeliśmy głos mojej mamy:
        - Kinga, jedziemy! Pożegnaj się z kolegami i chodź! - Kuzynka skrzywiła się lekko i przewróciła oczami na co Niall się zaśmiał. Posłuchała mojej mamy a swojej cioci i pożegnała się z nami. Ruszyła w stronę auta. Nasz piękniś nie mógł tego przeboleć, złapał mnie za ramie i szarpał nim we wszystkie strony.
        - Zrób coś, zrób coś, no zróóóób! - Wydzierał mi się do ucha rozpaczliwym głosem. Nie mogłem pohamować śmiechu.
        - Leć do niej, Tygrysie. - Zayn pobiegł za dziewczyną i jakimś cudem udało mu się ją dogonić. Nie wiem o czym rozmawiali, ponieważ byli za daleko, wnioskuję że wymienili się numerami telefonu, bo gdy chłopak wracał cieszył się do telefonu. Pokręciłem tylko głową i uśmiechnąłem się sam do siebie. Nagle blisko nas zajechało dość duże czarne auto, z którego wysiadł nie kto inny jak Louis, pożegnał się ze swoją rodzicielką i siostrami, które jak było widać, bardzo go kochały.
Dziwisz im się?
Zapytałem sam siebie w myślach. Chyba każdy zna odpowiedź, nie dziwiłem im się. Szedł w naszą stronę z uśmiechem na twarzy, jego kasztanowe włosy powiewały na wietrze a idealnie niebieskie oczy można było dostrzec z paru metrów. Uśmiechnąłem się na jego widok. Po chwili stało się coś, czego szczerze mówiąc nie spodziewałem się.. Chłopak postawił swoje walizki, podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie. Nie zapowiadało się na to, że prędko  wypuści mnie ze swoich ramion. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to. Nawet lepiej, byłem teraz najszczęśliwsza osobą na świecie. Zarzuciłem ręce na szyję Louisa i wtuliłem się w jego tors. On natomiast objął mnie rękami w pasie i przyciągną do siebie tak, że przywieraliśmy do siebie całym ciałem.
        - Tęskniłem, Boo Bear. - Szepnąłem mu na ucho po czym delikatnie musnąłem jego policzek.
        - Ja też tęskniłem, przepraszam. - Powiedział równie cicho co ja. Staliśmy tak dobre pare minut gdy usłyszeliśmy pełny wyrzutów głos blondyna:
        - A z nami to się już nie przywitasz?! - Zaśmialiśmy się i niechętnie wypuściłem chłopaka z objęć. Poszedł przywitać się z pozostałą trójką. Po chwili na parking obok nas zajechał czarny, duży VAN, wysiadł z niego Paul i przywitał się z nami.
        - No chłopaki, wsiadajcie. - krzyknął mężczyzna. Jako pierwszy wsiadłem do auta i zająłem miejsce przy oknie, mogłem przez nie obserwować komiczną scenkę. Louis podstawił nogę Zaynowi przez co jego jasnokremowe spodnie nie były już w tak idealnym stanie, chłopak mało co się nie rozpłakał. Nialla pociągnął za kaptur od bluzy wyprzedzając go przy tym, wskoczył do auta i zajął miejsce obok mnie. Liam stał z boku i przyglądał się temu z rozbawieniem, jednak widząc minę Malika zlitował się i pomógł mu wstać. Pozostałe 3/5 zespołu wsiadło do auta. Ruszyliśmy. Zayn cały czas ubolewał nad swoimi spodniami a Horan nawijał jak najęty o tym jak to prawie się nie udusił gdy Lou ciągnął go za kaptur. Wraz z Liamem i Louisem mieliśmy z nich niemały ubaw. Po chwili jednak wszyscy się uspokoiliśmy i każdy znalazł sobie zajęcie. Oparłem głowę o szybę, źle się czułem. Nagle poczułem że coś wpycha się pomiędzy moje plecy a oparcie, była to ręka Tomlinsona. Zdziwiłem się i popatrzyłem na niego, on tylko obdarzył mnie  ciepłym uśmiechem i objął mnie. Drugą ręką złapał mnie za brodę i ułożył moją głowę na swoim ramieniu. Pocałował mnie we włosy. Wiedział że źle znoszę długie podróże autem a do Londynu było jeszcze dobre parę godzin jazdy. Uśmiechnąłem się do Louisa i wtuliłem się w niego. Zamknąłem oczy a już po chwili smacznie spałem. 

                                                                   Zayn.
Gdy dojechaliśmy na miejsce nie zwracając na nic uwagi, zabrałem swoje bagaże i poleciałem się przebrać. Ja nie wiem, jak można być tak okrutnym i zniszczyć komuś spodnie! Jeszcze takie ładne. Trzeba mieć coś z głową po prostu. Ale on mi jeszcze za to zapłaci. Obiecuję. Wbiegłem do swojego pokoju i jak najprędzej wyjąłem z walizki swoje brązowe rurki. Założyłem je na siebie i spojrzałem w lustro. Stwierdziłem że bluzka którą na sobie mam w ogóle nie pasuje do tych spodni więc zacząłem szukać takiej, która by pasowała. W końcu wyciągnąłem zwykły biały T-Shirt  i ubrałem go. Spojrzałem na swoje odbicie.
 No, jest pięknie.
Myślami cały czas byłem przy ślicznej kuzynce Harry'ego. Zastanawiałem się czemu wcześniej jej nie spotkałem i czemu loczek ją tak "ukrywał". Ona była po prostu idealna. Skończyłem rozmyślanie o tej dziewczynie i zszedłem na dół. 
        - Gdzie reszta? - Spytałem będąc już na dole i zauważając brak Harry'ego i Louisa.
        - Harry śpi a nasza marcheweczka jest tak dobroduszna że postanowiła go nie budzić i dalej być jego poduszką. - Odparł z uśmiechem Niall. Zaśmiałem się i usiadłem obok nich na kanapie. Oglądaliśmy wszystko po kolei. 

                                                                   Harry.
Obudziłem się. Zgiąłem dłonie w pięści i przetarłem oczy, dopiero wtedy zorientowałem się że nadal jestem w aucie. Spojrzałem na Louisa.
         - Gdzie reszta? - Spytałem go jeszcze zaspanym głosem i ponowie się w niego w tuliłem. W jego ramionach czułem się taki bezpieczny. Nie wiem co się stało, że nagle  znowu jest dobrze a nawet lepiej niż było... Ale jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. 
        - W domu. - Odpowiedział z uśmiechem i przeczesał palcami moje włosy.
        - Czemu tu jesteśmy?
        - Bo spałeś głuptasie.
        - Czemu mnie nie obudziłeś?
        - Bo lubię na Ciebie patrzeć, jak śpisz. - Szepnął mi do ucha a ja zalałem się różowiutkim rumieńcem.
        - A jak nie śpię, to już nie lubisz? - Spytałem dociekliwie i spojrzałem w jego nieskazitelnie niebieskie, głębokie oczy. Nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się cicho i pocałował mnie w czoło. To było miłe. - Dziękuję. - Dodałem po chwili namysłu. - Tak na marginesie to jesteś bardzo wygodną poduszką.  - Wyszczerzyłem się a on zmierzwił moje włosy i zaśmiał się serdecznie. 
Mówiłem już, jak bardzo go kocham?

__________________________________________________________
za szybko dodajecie te komentarze, następny rozdział po 15.  :D dziękuję Kini za pomoc. :) a tak w ogóle, to wesołych świąt wszystkim. ♥


piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 3 ♥

                                           
 W imionach bohaterów zalinkowane są piosenki, zachęcam do słuchania. : )
                                                Harry.
Minęło już trochę czasu od tego gdy Louis dowiedział się o tym co tak naprawdę do niego czuję. Słowa które padły podczas naszej rozmowy bardzo mnie zabolały. Miejsce w którym kiedyś kochałem przybywać zmieniło się w mój koszmar. Gdy byłem tam z Lou zawsze było świetnie, ale nie wtedy. Moje serce połamało się na miliard małych kawałeczków gdy z jego ust usłyszałem:
" Harry, przykro mi.. Ja nie jestem homoseksualny". Skleić moje serce może tylko brązowowłosy, problem w tym że nie chce. Czasami żałuje że obdarzyłem go tak ogromnym uczuciem. Gdybym tylko mógł wsiąść do jakiejś dziwnej maszyny i cofnąć się w czasie, zrobiłbym to. Nie poszedłbym do X-factora, nie poznałbym Louisa, nie namieszałbym tak bardzo w swoim życiu, w jego z resztą też nie i wszystko byłoby dobrze. Zdaję sobie sprawę że dla niego też nie jest to łatwe, w końcu nie codziennie twój najlepszy przyjaciel tej samej płci wyznaje Ci miłość. Jeśli to że on stał za drzewem i podsłuchiwał to, jak żaliłem się Horanowi można było nazwać "wyznaniem miłości". Żałuję też tego, że dałem po sobie poznać że coś jest nie tak.. Może gdybym trzymał to w tajemnicy i udawał że wszystko jest dobrze.. Może faktycznie by tak było? Może przyjaźnił bym się z Louisem?
Może, może, może..
Mieliśmy teraz wolne. Rozjechaliśmy się w swoje rodzinne strony . Wszyscy stwierdziliśmy że tak będzie lepiej ponieważ atmosfera panująca w naszym wspólnym domu nie była zbyt wesoła, do tego Tomlinson mnie unikał. Za każdym razem gdy gdzieś się pojawiałem on wychodził, tłumacząc się że jest zmęczony, głodny, że musi coś zrobić.. Gdy śmiał się, bawił z chłopakami a ja się dołączyłem natychmiast przestawał, tak jakby bał się że zaraz się na niego rzucę. Patrzył na mnie a z jego oczu można było wyczytać obrzydzenie i niechęć. To bolało. Powoli wyniszczało mnie od środka.
Nie zorientowałem się kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Drzwi do mojego pokoju uchyliły się lekko, ujrzałem w nich moją uśmiechniętą mamę.
        - Harry, zaraz obiad, widzę Cię na dole za 15 minut. - Powiedziała kobieta i spojrzała na mnie. Miałem nadzieję że wyjdzie i nie zobaczy że coś jest nie tak. Pomyliłem się. Kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie. Cieszyłem się że jest przy mnie. Naprawdę miałem wielkie szczęście mając taką mamę, mogłem powiedzieć jej dosłownie o wszystkim. Ona jako pierwsza dowiedziała o się o mojej orientacji. Zaakceptowała to od razu.
        - Powiesz mi, co Cię gryzie?
        - Pokochałem kogoś. Kogoś kto jest dla mnie nieosiągalny, kogoś kogo nigdy nie będę miał. - Odpowiedziałem rodzicielce a po moich policzkach znów spłynęły łzy. Zauważyłem że ostatnie 2 tygodnie mojego życia wyglądają tak samo. Monotonia zaczyna mnie już dobijać. Nie wiem jakim cudem mam jeszcze siłę płakać skoro płaczę dosłownie codziennie, taka tam.. Tradycja.
        - Kim jesteś i co zrobiłeś z tym pozytywnie nastawionym Harrym, który zawsze był tego zdania że nic nie jest niemożliwe i że jeśli bardzo się czegoś chcę to trzeba do tego dążyć, co? Wiesz, że jeśli teraz napracujesz się podwójnie będziesz czerpał z tego podwójne korzyści? Musisz spełniać swoje marzenia za wszelką cenę bo żyje się tylko raz. - Spojrzała na mnie i wygięła usta w lekkim uśmiechu który odwzajemniłem.
Mówiłem już, jak bardzo kocham moją mamę?

                                                        Louis. 
Siedziałem w swoim pokoju w Doncaster i grałem z siostrami w jakąś grę planszową. Tęskniłem za nimi i cieszyłem się każdą chwilą którą mogłem z nimi spędzić. 
        - Nudzi mi się.. - Powiedziała Fizz i spojrzała na mnie z grymasem na twarzy. 
        - Pobawmy się w chowanego! - Powiedziały zgodnie bliźniaczki.
        - Nie, chodźmy do parku! - Krzyknęła zadowolona Lottie. Wszystkie siostry zaczęły się przekrzykiwać.
        - Cicho! - Uspokoiłem je. - To może.. Chodźmy do  parku pobawić się w chowanego? - Wszystkie przytaknęły. Zeszliśmy na dół, poinformowałem naszą rodzicielkę o tym, że biorę to całe przedszkole do parku. Powiedziała nam że mamy na siebie uważać na co oczywiście odpowiedziałem jej że ma się nie martwić. Wyszliśmy z domu a że park był niedaleko naszego miejsca zamieszkania byliśmy w nim po 10 minutach. 
        - Louis szuka! - Krzyknęła jedna z moich sióstr po czym wszystkie z nich zaczęły się śmiać. Wzruszyłem ramionami i opierając się o drzewo, zamknąłem oczy i zacząłem liczyć. Gdy doliczyłem do 15 krzyknąłem głośne "SZUKAM!" i ruszyłem na poszukiwanie dziewczynek. Idąc jedną z alejek parku zobaczyłem homoseksualną parę, gdy ujrzałem że trzymają się za ręce, są uśmiechnięci i.. szczęśliwi.. coś we mnie drgnęło. Jedyną rzeczą którą widziałem był loczek. Nigdy nie podejrzewałem, że jestem innej orientacji , zawsze wolałem dziewczyny. Przez całe swoje życie nie spojrzałem na chłopaka w taki sposób.. Ale to się zmieniło. Odkąd znam Harry'ego, zmieniło się wszystko. Niby powiedziałem mu że nic z tego nie będzie, że jestem normalny.. Ale tak naprawdę to on jest normalny. Orientacja nie świadczy o tym jaki ktoś jest. On przynajmniej nie wstydzi się tego. Może gdyby nie on, nie odkrył bym tego że jestem homoseksualny. 
Zaraz, nie jesteś!
Zganiłem sam siebie w myślach. Ale.. skoro nie jestem to dlaczego czuję się tak dobrze w towarzystwie zielonookiego? Dlaczego wtedy, w kuchni.. Pocałowałem go? Dlaczego teraz zamiast szukać sióstr chodzę i myślę o nim? Właśnie! Dopiero w tym momencie przypomniałem sobie że bawię się z siostrami w chowanego. Zapominając o moich wcześniejszych rozmyśleniach zacząłem szukać sióstr. Nie mogłem ich znaleźć więc wróciłem do miejsca w którym cała zabawa się zaczęła. Stały tam, z naburmuszonymi minkami.
        - Gdzie byłeś? 
        - Dlaczego nas nie szukałeś? 
        - Chciałeś się nas pozbyć, przyznaj się! - Siostry zaczęły na mnie krzyczeć. 
        - Nie prawda, nie wygadujcie bzdur. - Powiedziałem i usiadłem obok nich. - Po prostu nie mogłem was znaleźć.. 
        - Kłamiesz! - krzyknęła Lottie.
        - Dobra.. To mam taki pomysł, na przeprosimy pójdziemy na lody, co wy na to? - Obdarzyłem je przyjaznym uśmiechem a gdy zobaczyłem że wszystkie to odwzajemniły wiedziałem, że wszystko gra. 
Co do uśmiechu.. Przypomniał mi się loczek.. On ma taki piękny uśmiech..

__________________________________________________________
3 rozdział jest, następny po 10 komentarzach :) chciałabym strasznie podziękować Kini i Madzi, za pomoc ♥