sobota, 31 marca 2012

Rozdział 2 ♥

Usłyszałem za sobą czyjeś kroki, byłem pewny że to Niall, no bo kto inny martwiłby się aż tak o takiego dupka jakim jestem? Tylko on. Czasami podziwiam go za tą cierpliwość do mnie, każdy normalny człowiek już by oszalał, ale on nie. Trwa przy mnie już tak długo. Zawsze znosi te moje humorki i z całych sił próbuję mi pomóc a ja nigdy tego nie doceniam.
 Jesteś pieprzonym egoistą, Styles. 
Od tego nieszczęsnego x-factora zmieniło się całe moje życie. Ład i porządek który w nim panował obrócił się o 360 stopni gdy poznałem Brązowowłosego. Przyszedł sobie, uśmiechnął się i od tak zawładnął moim sercem. Kto mu na to pozwolił? Bo jakoś nie pamiętam żebym ja wyraził na to zgodę. To tak cholernie bolesne uczucie.. Osoba dla której jesteś w stanie poświęcić wszystko codziennie jest przy Tobie, przytulacie się, wygłupiacie.. A pomimo to wiesz, że nigdy dla tej drugiej osoby nie będzie miało to większego znaczenia. Gdy Cię dotknie od środka rozpierdala Cię taka energia, chęć do życia nagle powraca a świat nabiera kolorów tęczy by po chwili wszystko znów stało się szare i nijakie gdy uświadomisz sobie że dla tej drugiej strony to tylko nic nie znaczące wygłupy. 
Kiedyś będziesz mieć odwagę i skończysz z tym wszystkim. Zobaczysz, kiedyś w końcu się na to zdobędziesz...
Osobnik którego kroki przed chwilą zaburzyły ciszę panującą w okół usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Po tym od razu, nie otwierając oczu mogłem stwierdzić że to Niall. Wyrwał papierosa z mojej ręki, zgasił go i wyrzucił gdzieś za siebie. Zaczął przeszukiwać kieszenie moich spodni, co mogło wydać się dość dziwne dla osób trzecich ale ja wiedziałem o co mu chodzi. Żeby nie utrudniać mu tego co chcę zrobić sam wyjąłem paczkę syfu którym od jakiegoś czasu się trułem i podałem mu ją. Schował ją do kieszeni i spojrzał na mnie, z jego oczu można było wyczytać troskę.
Nieznośny głos w mojej głowie nie dawał mi spokoju, kazał wyznać prawdę. Nie chciałem dłużej ukrywać prawdziwego siebie. Po moich policzkach spłynęły kolejne fale słonych łez. Wtuliłem się w przyjaciela i odetchnąłem ciężko.
        - A może teraz powiesz mi, co się dzieje, co? Teraz nie pozbędziesz się mnie zapewnieniami że wszystko jest dobrze. - Zaczął blondyn. - Słuchaj Harry.. - Kontynuował.
        - Nie, to ty słuchaj.. - Powiedziałem cicho przerywając Irlandczykowi, spojrzał na mnie ze zdziwieniem ale mimo to posłuchał mojej prośby i nie odezwał się słowem. - Dusiłem to w sobie już od dłuższego czasu, w sumie to od samego początku... - Wziąłem głęboki oddech i odsunąłem się od Niall'a by móc patrzeć w jego niebieskie tęczówki. - Nie wiem jak to powiedzieć, jakoś ciężko mówić mi o takich rzeczach. W końcu to ja, pieprzony Harry Styles, specjalista od flirtu i wyrywania "dobrych dup", nie? - Zadrwiłem. - Dobra nie ważne. Wiesz, zacznijmy od tego że muszę Ci powiedzieć coś o mnie.. Boję się że Cię stracę.. Boję się że stracę was wszystkich przez to, że jestem inny. Jeśli nadal nie wiesz o co chodzi, to jakoś przejdzie mi to przez gardło, musi...  Przełknąłem ślinę i spuściłem wzrok. - Bo... jestem gejem. 
        - Harry, Twoja orientacja nic nie zmieni, nadal jesteś naszym przyjacielem. Wszystko będzie po staremu, dopóki nie zakochasz się w którymś z nas. - Zaśmiał się blondyn chcąc rozładować atmosferę, niestety na marne ponieważ te słowa zabolały mnie jeszcze bardziej. Nie byłem pewny czy mogę powiedzieć mu o tym, co czuję do Louisa, bałem się. Tak, teraz bałem się jeszcze bardziej niż wcześnie. No ale skoro już zacząłem to nie mogę się wycofać. Ufam niebieskookiemu i po tym wszystkim co dla mnie robi, należy mu się szczerość z mojej strony.
        - Niall.. wiesz.. Tu jest problem. 
        - Ale...? - Chłopak przechylił głowę i spojrzał na mnie nie do końca wiedząc co mam na myśli.
        - Niall.. bo.. ja zakochałem się w jednym z was. Właśnie tu jest problem. Kocham Louisa jak nikogo na świecie, jego zawsze roztrzepane włosy, piękny uśmiech nigdy nie schodzący z jego równie pięknej twarzy, jego cudowne przeszywające oczy z których można wyczytać jego wszystkie uczucia. To że zawsze jest pozytywnie nastawiony do życia, jego obsesję na punkcie pasków i marchewek. Jego częste odpały przez które nie możemy przestać się śmiać. To jak goni mnie z kocem gdy zechce mi się chodzić nago przy ludziach, a gdy już mnie złapie i zakryje, tłumaczy z dziwną iskierką w oku, że nie chce by ktoś inny mógł oglądać mnie całego. - powiedziałem na jednym  wdechu a moje oczy się zaszkliły. - Czuję się wtedy tak zajebiście dobrze, ale potem przypominam sobie że on robi sobie z tego wszystkiego jaja, że żartuje. 
        - Harry.. 
        - Cicho, jeszcze nie skończyłem. Musze dodać jeszcze to, że.. że kocham Cię Niall.. nie martw się, kocham Cię jak przyjaciela i chociaż rzadko okazuję to że jestem Ci wdzięczny, to chcę żebyś wiedział że jestem i to cholernie. Dziękuję Ci że masz do mnie taką cierpliwość i że zawsze mogę na Tobie polegać. - Po moich policzkach spłynęły łzy. - Na prawdę Ci dziękuję... - szepnąłem a moja dolna warga zadrżała.
        - Cichutko, już. - Przytulił mnie do siebie. 
Znowu to robi. Troszczy się o mnie i bezinteresownie mi pomaga. Co ja bym bez niego zrobił..?
Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas za drzewem, zerwaliśmy się na równe nogi. Zza drzewa wyszedł Louis. Płakał. Było widać, że płakał. 
        - Ile tu jesteś? 
        - Wystarczająco długo, by usłyszeć najważniejsze rzeczy i to, dlaczego zachowujesz się tak a nie inaczej.. - Powiedział cicho a mi zrobiło się niedobrze, zakręciło mi się w głowie a do moich oczu napłynęły łzy.
        - Ja.. może ja zostawię was samych.. - Zmieszał się blondyn i posłał mi spojrzenie którego nie potrafiłem rozszyfrować. Louis usiadł pod drzewem pod którym przed chwilą siedziałem z Niall'em i wskazał ręką na miejsce obok. 
        - Siadaj. 
        - Po co? Chodźmy do chłopaków, pewnie się martwią..
        - Niall na pewno wszystko im wyjaśni i coś wymyśli, usiądź.. Musimy porozmawiać. - Nie odzywając się więcej usiadłem obok chłopaka i odwróciłem wzrok. 
        - Czemu dzisiaj uciekłeś?
        - Zgadnij.
        - Uświadom mnie.
        - Przez tą dziwkę..
        - Nie mów tak o niej! To moja kuzynka, długo się nie widzieliśmy.. Nie musiałeś od razu reagować tak negatywnie. Nie wiedziałeś kim jest, mogłeś chociaż zapytać. Zachowałeś się jak małe dziecko. - Przygryzłem dolną wargę, zrobiło mi się głupio. A najgorsze w tym wszystkim było to że miał racje.. zachowałem się jak małe, rozpieszczone dziecko które myśli że wie wszystko a tak na prawdę nie wie nic. Zrobiłem z siebie idiotę przed tą śliczną dziewczyną, chłopakami a co najgorsze, przed Louisem.

____________________________________________
nowy rozdział pojawi się po 10 komentarzach. :)

wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 1 ♥

   Otworzyłem niechętnie oczy i spojrzałem na zegarek który pokazywał dokładnie 4:03. Westchnąłem ciężko i przewróciłem się na drugi bok, ponownie zamknąłem oczy. Leżałem tak jakąś chwilę usiłując zasnąć, niestety bez skutku. Podniosłem się leniwie i przeciągnąłem się, złożyłem dłonie w pięści i przetarłem oczy. Wstałem i chwiejnym krokiem pokierowałem się w stronę drzwi w pokoju, co chwilę potykając się o jakąś rzecz leżącą na podłodze. Gdy doszedłem do wyznaczonego punktu i wydostałem się z pokoju, obrzuciłem go spojrzeniem i pokręciłem głową klnąc coś pod nosem.   Ostatnio w ogóle nie śpię, wstaje w nocy i w nocy się kładę. Nie mam ochoty na jedzenie czy spotkania ze znajomymi a tym bardziej na sprzątanie w pokoju. Co to, to nie.. Nie chciało mi się sprzątać nawet wtedy gdy wszystko było dobrze, to teraz ma mi się chcieć? Louis zawsze gonił mnie do sprzątania a czuję że teraz nasze kontakty bardzo się pogorszyły.. Bez niego ja też się pogarszam z dnia na dzień jest coraz gorzej, palę, piję, wszystko jest mi obojętne, nic mi się nie chcę.. Nie mam ochoty nawet na śpiewanie, a to oznacza że jest naprawdę źle. 
Zszedłem schodami do kuchni, zapaliłem małe światło i nastawiłem wodę na kawę. Usiadłem przy stole i podparłem się na łokciach, zamknąłem oczy. Usłyszałem kroki, ktoś wszedł do kuchni, odwróciłem się i ujrzałem Louisa.
        - Ty też nie możesz spać? - Uniósł brwi do góry i wyciągną mleko z lodówki po czym napił się go prosto z kartonu, oblizał usta a ja mało co się na niego nie rzuciłem. 
        - Ehh, niestety. - Pokiwałem twierdząco głową i spojrzałem na niego. Posłał mi ciepły uśmiech na co ja również wygiąłem usta w lekkim uśmiechu. Usiadł na krześle na przeciw mnie i złapał mnie za rękę.
        - Hazza, co się z nami stało? - Spojrzał w moje oczy i chociaż chciałem, nie potrafiłem odwrócić wzroku od jego pięknych, przeszywających  tęczówek. 
        - Ale.. Co masz na myśli? 
        - Nie udawaj, bardzo dobrze wiesz o co mi chodzi. Rozmawiałem z Niall'em, powiedział że coś jest nie tak. Ja też to widzę. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi a teraz nawet nie rozmawiamy, czy to jest normalne? - Uniósł brwi. Chciałem mu odpowiedzieć ale przerwał mi. - Nie Harry, to nie jest normalne, to co najmniej dziwne. Zależy mi na Tobie i nie chcę Cię stracić bez powodu, wiesz? 
        - Ja.. Ja też nie chcę Cię stracić. 
Tak, jedyne "sensowne" zdanie które dałem radę z siebie wydusić w tej sytuacji. Brawo Styles, brawo.
Chłopak uśmiechnął się do mnie , wstał i podszedł do krzesła na którym właśnie siedziałem, usiadł okrakiem na moich kolanach i spojrzał w moje oczy.
Ja śnię. 
 Nie wiedziałem jak się zachować, Lou najwyraźniej wyczuł że nie wiem, co zrobić i że się stresuję, zarzucił ręce na moją szyję i tak po prostu wpił się w moje wargi.
 Niepewnie zacząłem oddawać jego pocałunek. Rękami błądziłem po plecach starszego chłopaka gdy nagle przerwał nam głośny gwizd, oznaczający że woda na moją kawę gotowa. Louis oderwał się ode mnie i chyba dopiero teraz zrozumieliśmy co właśnie się wydarzyło.
To nie było dobre, normalni przyjaciele się nie całują, nie siadają sobie na kolanach i nie obdarowują się czułymi spojrzeniami.
Brązowowłosy wstał i wybiegł z kuchni rzucając ciche "Przepraszam". Patrzyłem się w jeden punkt czując jeszcze jego ciepło na swoim ciele, czując smak jego ust. Po jakimś czasie do kuchni wparował zdenerwowany Niall.
        - WYŁĄCZ DO CHOLERY JASNEJ TEN JEBANY CZAJNIK, JA CHCĘ SPAĆ! - Wrzasną, lecz gdy zobaczył że nie zareagowałem przekręcił głowę na bok i stał z takim wyrazem twarzy jak by chciał powiedzieć "wtf?". Podszedł do czajnika i wyłączył go, cała woda zdążyła już wykipieć. Westchną ciężko i usiadł obok mnie. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
        - Harry...? - Spojrzał na mnie pytająco i otarł łzę spływającą po moim policzku. Obdarzyłem go pustym spojrzeniem a on przytulił mnie bez słów. Po chwili szepną mi do ucha:
        - Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę, co? - Kiwnąłem głową. - No właśnie, więc mam nadzieję że pamiętasz też to, że możesz powiedzieć mi wszystko, tak? - Ponownie dałem z znak że pamiętam wszystko o czym mówi kiwając twierdząco głową.
        - No to może do cholery jasnej raczysz mi powiedzieć co się z Tobą dzieje, co? Wczoraj dałem spokój, ale dzisiaj powtarza się ta sytuacja. Siedzisz sam w kuchni, płaczesz i nie słyszysz głupiego czajnika który nawet mnie doprowadził do szału, a wiesz jak ciężki mam sen, prawda?
        - To.. Mało ważne.
        - Jak chcesz.. - Powiedział lekko poirytowany chłopak i wstał. - Jak będziesz chciał się wygadać to pamiętaj, że jestem do Twojej dyspozycji. Widzę że teraz nic z Ciebie nie wyciągnę więc idę spać, Tobie tez radziłbym się przespać bo wyglądasz okropnie. - Przyznał.
        - Dzięki Niall. - Powiedziałem z sarkazmem w głosie i spojrzałem na niego, wzruszył ramionami i wyszedł z kuchni.
W sumie miał rację, wyglądałem jak wrak człowieka. 
                                                     *** 
Siedzieliśmy w pokoju i oglądaliśmy jakiś niezwykle nudny film z którego i tak nic nie wiedziałem gdyż moje myśli cały czas krążyły koło Louisa. W pokoju byli wszyscy oprócz niego, nie będę ukrywał że zastanawiało mnie to, gdzie jest i co robi w tym momencie chłopak. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju w którym siedzieliśmy wszedł chłopak który od dłuższego czasu zaprzątał mi myśli. Ucieszyłem się, że w końcu wrócił. Moje pozytywne nastawienie prysnęło niczym bańka mydlana gdy u jego boku ujrzałem zgrabną, wysoką, o nieziemsko długich nogach jasnowłosą dziewczynę. Lou obejmował ją ręką w pasie a na jego twarzy malował się szeroki, piękny uśmiech który tak bardzo kochałem. Do moich oczu napłynęły łzy, wstałem i bez żadnego wyjaśnienia wybiegłem z domu. Biegłem jakiś czas, przeciskając się przez tłum ludzi. Dobiegłem do miejsca w którym zawsze przebywałem z Lou. Usiadłem pod drzewem i odchyliłem głowę do tyłu, zamknąłem oczy. Wziąłem głęboki oddech a spod moich powiek zaczęły wydostawać się pojedyncze łzy.  Dlaczego on to zrobił? Po co do cholery jasnej mnie całował? No po co? Po to by potem na moich oczach obściskiwać się z jakąś dziwką? To boli, cholernie boli.
Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem z niej pudełko papierosów, odpaliłem jednego z nich, włożyłem go do ust i zaciągnąłem się nim.


niedziela, 18 marca 2012

Powitanie I Prolog. ♥

Treść: Blog opowiada o miłości dwóch osób płci męskiej ze znanego Brytyjsko-Irlandzkiego zespołu One Direction. 
Bohaterzy główni: Harry Styles (18l.) i Louis Tomlinson (20l.) ♥
Bohaterzy drugoplanowi: Niall Horan (18l.) Liam Payne (18l.) Zayn Malik (19l.). ♥
Od autorki: Chciałam was bardzo serdecznie powitać na moim blogu, na pierwszy rzut proszę osoby nietolerujące związków męsko-męskich o opuszczenie tego bloga. Chcę też powiedzieć że nie jestem doświadczona w pisaniu tego typu opowiadań więc proszę o wyrozumiałość. Wszelkie zastrzeżenia i uwagi proszę pisać w komentarzach bądź na moje GG. Nie przeciągając już życzę wam miłego (mam nadzieję) czytania. *_____*
___________________________________________________________

   Siedziałem sam w swoim pokoju, plecami opierałem się o łóżko i paliłem któregoś już z kolei papierosa. 
Co Ty ze sobą robisz człowieku, zawsze byłeś przeciwny papierosom.
Zganiłem sam siebie w myślach lecz pomimo świadomości że popełniam teraz wielki błąd zaciągnąłem się tym świństwem. Wlepiałem swój pusty wzrok w ścianę która w tym momencie była naprawdę ciekawym obiektem. Myślałem nad tym co się ze mną dzieję. Nie mogłem.. a może nie chciałem? Zrozumieć co dzieje się w moim organizmie na widok tej jakże niepozornej i roześmianej osoby. Stado natrętnych motyli latających w moim brzuchu dawało o sobie znać, huczało mi w głowie a w gardle miałem wielką gulę jakbym bał się cokolwiek powiedzieć w towarzystwie tej osoby, żeby tylko nie wyjść na idiotę. Nie potrzebnie się stresowałem.. 
Każdy dobrze wie że jesteś idiotą Styles. 
Pokręciłem głową na znak bezradności i niezrozumienia samego siebie, dopalając papierosa do końca zgasiłem go a peta niestarannie i od niechcenia wsunąłem pod łóżko. 
Wariujesz stary, wariujesz. 
Mówiłem w myślach sam do siebie. Pomyśleć że w taki stan wpędziła mnie drobna roześmiana, pełna życia i optymistycznie nastawiona osóbka.. 
 Z tych rozmyśleń wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi, osobnik który wykonywał tą czynność nie czekając na żadną reakcje z mojej strony nacisnął klamkę. Już po chwili ujrzałem blond czuprynę i roześmianą buźkę Niall'a. Wszedł do pomieszczenia i skrzywił się.
        - Śmierdzi. - stwierdził chłopak i spojrzał na mnie dociekliwie. - Paliłeś? - Nie odpowiedziałem mu. Spuściłem tylko głowę i westchnąłem ciężko. Chłopak usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
        - Harry, spójrz na mnie. - Powiedział cicho. Pokręciłem przecząco głową. On jednak nie miał zamiaru odpuścić.  Może to i dobrze? Ciesze się że mam tak wspaniałych przyjaciół, wiem że cokolwiek by się nie działo mogę na nich liczyć, wiem że zawsze w miarę swoich możliwości będą starali się mi pomóc. Kochałem ich za to. Może nie okazywałem im tego jak wielką wartość ma dla mnie wszystko co zrobią ale naprawdę wiele to dla mnie znaczyło, byłem im wdzięczny nawet za to że potrafią mnie porządnie opierdolić gdy wrócę schlany do domu bądź za to że zaczyna wciągać mnie kolejny bezsensowny nałóg. 
Chwycił mój podbródek i podniósł moją głowę tak bym patrzył mu w oczy.
        - Harry proszę, powiedz mi co się z Tobą dzieje. Martwimy się o Ciebie... Zamykasz się w sobie, nie rozmawiasz z nami, całe dnie przesiadujesz w swoim pokoju, nie ma w Tobie tej radości która napędzała nas wszystkich. Wiesz, nawet Louis jest ostatnio jakiś ponury.. - powiedział blondyn cały czas natrętnie wpatrując się w moje oczy - Brakuje nam dawnego Harry'ego. - szepnął cicho i puścił mój podbródek. Przełknąłem ślinę, w mojej głowie cały czas słychać było nieznośne echo jego imienia.. 
Louis, Louis, Louis.. 
Jeśli to się nie skończy dostanę szału, przyrzekam. Oczy zaczęły mnie piec, w myślach błagałem sam siebie, żebym tylko się nie rozpłakał. Jednak nie posłuchałem nawet siebie, po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy które po chwili zamieniły się w morze łez. Przestraszony Niall przytulił mnie mocno, ręką zaczął przeczesywać moje bujne loki, wiedział że mnie to uspokaja. Na pozór roztrzepany i roześmiany Irlandczyk był naprawdę świetnym przyjacielem, był dla mnie jak brat.
        - Wiesz że możesz powiedzieć mi o WSZYSTKIM? - szepnął mi na ucho gdy zaczynałem dochodzić do siebie, pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem jego słowa.