wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 8 ♥

                                                              Louis
Otworzyłem oczy, lecz po chwili byłem zmuszony zamknąć je z powrotem, ponieważ nieskazitelna biel ścian pomieszczenia męczyła je. Uchyliłem jedno oko, przyzwyczajając się do warunków panujących w tym miejscu. Po chwili uchyliłem również drugie oko. Nie miałem bladego pojęcia gdzie jestem, podniosłem się lekko i rozejrzałem po pokoju. Zorientowałem się, że jestem w szpitalu. Kroplówka podpięta do mojej ręki, krępowała moje ruchy. Obok mojego szpitalnego łóżka stały aparatury, śledzące mój stan. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, nienawidziłem szpitali. Próbowałem przypomnieć sobie to, jak się tu znalazłem. Po chwili mnie olśniło.
Stałem przed drzwiami pokoju, z którego właśnie mnie wypchnięto i nadal nie mogłem uwierzyć w to, co stało się parę minut temu. Moje życie straciło sens w ciągu ułamka sekundy. Cały świat nabrał odcieni szarości. Nie miałem żadnego powodu do radości. Miałem ochotę przenieść się w czasie i cofnąć się do tego momentu, wszystko rozegrał bym zupełnie inaczej. Nie popełnił bym tego błędu. Nie wiem, jak mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem stracić osobę, na której zależało mi tak bardzo? Byłem załamany, zły na samego siebie. Myślałem jedynie o samobójstwie. Wiedziałem jednak, że nie jestem na tyle silny ani odważny by to zrobić. Szkoda. Osunąłem się po ścianie obok drzwi pokoju. Byłem bezradny. Chciałem płakać, lecz nawet na to nie miałem już siły. Wstałem z ziemi i chwiejnym krokiem udałem się w stronę łazienki. Odsunąłem jedną z szuflad, następnie wyjąłem z niej małą, czystą, ostrą, nieużywaną żyletkę. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
        - Cześć kochanie, dawno się nie widzieliśmy, co? A wiesz czemu? Dlatego, bo jestem pieprzonym egoistą, przychodzę do Ciebie tylko jak mam problem. Do tej pory moje "idealne" zycie mnie nie zawodziło.. A teraz? Teraz wszystko jebie się jak jakieś pieprzone domino. - wysyczałem przez zęby i nie zastanawiając się dłużej, nad żadnymi konsekwencjami, zrobiłem pierwsze nacięcie. Najpierw płytkie, z każdą sekundą było ich coraz więcej, były coraz głębsze. Nie czułem bólu. Ten w sercu był większy. Zakręciło mi się w głowie, upadłem. Zrobiło się ciemno. 
Skrzywiłem  się lekko na to wspomnienie i ponownie zamknąłem oczy. Usłyszałem charakterystyczne skrzypienie otwieranych drzwi, spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem starszego, siwego lekarza, ze śmiesznymi okularami na nosie.
        - Witam pana, panie Tomlinson. - Usłyszałem ciepły, niski głos mężczyzny.
        - Dzieńdobry. - Powiedziałem cicho, lekko zachrypniętym głosem.
        - Jak się pan czuję? - Ciągną lekarz, siadając na krześle obok mojego łóżka.
        - Fizycznie nie jest źle, ale za to psychicznie... - Spuściłem wzrok, lekarz zrozumiał co mam na myśli i skierował się do wyjścia. Rzucił tylko ciche:
        - Ma pan gościa. - Zdziwiłem się na jego słowa, ale z niecierpliwością oczekiwałem osoby, która do mnie przyszła. Zobaczyłem burze loków - to Harry, przeszło mi przez myśl. Nie myliłem się. Niepewnie wszedł do sali i zamknął za sobą drzwi. Usiadł na krześle, na którym wcześniej siedział lekarz. Siedzieliśmy w ciszy.
        - Ja przepraszam.. - Powiedzieliśmy równocześnie, co spowodowało cichy śmiech mój, jak i Harry'ego.
        - Nie, Lou to ja przepraszam.. - Zaczął cicho chłopak. - Eleanor wszystko mi wytłumaczyła, tak strasznie mi głupio.. Wiem, że teraz możesz mnie nienawidzić.. - Przełknął głośno ślinę. - To co się stało, to tylko i wyłącznie moja wina.. Żałuję, bardzo.. - Przerwał na chwilę, jakby bojąc się cokolwiek dodać. - Ale wiedz, że pomimo wszystko.. Kocham Cię Louis, cholernie mocno... I jestem w stanie zrobić wszystko, żebyś mi wybaczył. - Skończył, a jego oczy zaszkliły się, wstał z zamiarem wyjścia. Nie chciałem żeby wychodził, nie chciałem tracić go po raz kolejny. Złapałem jego rękę, a on odwrócił się w moją stronę.
        - Nie idź.. - Szepnąłem. - Nie chcę żyć bez Ciebie, nie potrafię.. Jesteś dla mnie wszystkim Harry. Nie potrafię wytrzymać bez Ciebie paru minut, jesteś moim tlenem, jesteś tym składnikiem powietrza bez którego nie dam rady żyć. - Spojrzałem w jego zielone oczy i pociągnąłem go za rękę w swoją  stronę. Gdy nachylił się nieznacznie nad moją twarzą, wplątałem palce prawej ręki w jego włosy i przyciągnąłem bliżej siebie. Po jego zaróżowionych policzkach spłynęły słone łzy. Uśmiechnąłem się lekko i wytarłem je.
        - Nie płacz, nie mogę patrzeć na Twoje łzy. Już jest dobrze, zawsze będzie. - Wyszeptałem w jego usta po czym złączyłem je ze swoimi. Na początku nieznacznie muskaliśmy się wargami i droczyliśmy się ze sobą, by po chwili do końca zatracić się w przyjemności, którą dawaliśmy sobie nawzajem. Czuły pocałunek przeradzał się w coraz bardziej łapczywy, zachłannie spijaliśmy rozkosz ze swych ust. Z ułożenia jego warg mogłem wyczytać że się uśmiecha. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu, jego szczęście było dla mnie najważniejsze. On jest dla mnie najważniejszy.




                                                                      Liam
Dzisiejszy dzień chciałem spędzić z Niall'em. Leżąc na łóżku, z wtulonym w siebie Horanem czułem się jak w niebie.. Ba, nawet lepiej! Bawiłem się jego farbowanymi, blond włosami, uśmiechając się pod nosem. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Blondyn sięgnął po niego, w celu podania mi go i skrzywił się gdy zobaczył na wyświetlaczu zdjęcie oraz numer Danielle. 
        - Odbierz. - Powiedział bez zastanowienia i podał mi telefon. Spojrzałem na niego pytająco, a  on tylko skinął głową. Z mieszanymi uczuciami wcisnąłem zieloną słuchawkę, włączyłem głośnik, a telefon położyłem na tors mojego chłopaka. Oparłem brodę o jego ramię. Szybko odszukał moją dłoń i splótł nasze palce.
        - Cześć Kochanie! - Usłyszałem wesoły głos dziewczyny. - Masz dzisiaj czas? - Spytała, nie dopuszczając mnie do głosu. 
        - Hej.. - Powiedziałem krótko, zastanawiając się nad jej pytaniem. Spojrzałem w oczy Niall'a. Posmutniał. - Jasne.. - Dodałem po chwili.
        - O, to super! Do zobaczenia! Kocham Cię Liam! - Powiedziała uradowana i rozłączyła się. 
Chłopak wstał i skierował się w stronę drzwi do mojego pokoju. 
        - To.. miłej zabawy ze swoją dziewczyną, kochanie. - Powiedział cicho.
        - Niall, zaczekaj! - Krzyknąłem i podszedłem do niego.
        - Nie chcę. - Odpowiedział z wyrazem twarzy małego dziecka, któremu zabrało się cukierka. Rozczulił mnie ten widok. Przytuliłem go do siebie.
        - No ale co nie chcesz? - Spytałem go, błądząc rękami po jego plecach.
        - Nie chcę się Tobą dzielić... Jesteś. tylko. mój. - Szepnął akcentując trzy ostatnie słowa, po czym schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. Ucałowałem jego włosy.
        - Chodź do niej ze mną, powiemy jej całą prawdę. - Powiedziałem pewnie. Chłopak podniósł głowę i wlepił we mnie swoje niebieskie tęczówki, w których teraz migotały iskierki szczęścia.
        - Mówisz poważnie? - Spytał z niedowierzaniem.
        - Nigdy nie byłem bardziej poważny. - Uśmiechnąłem się szczerze i ująłem twarz blondyna w ręce. - Kocham Cię, Niall. Tylko Ciebie.
        - Ja też Cię kocham, Li. - Odpowiedział i złożył na moich ustach delikatny, czuły pocałunek. Gdy rozchylił wargi, wsunąłem swój język do jego buzi, zachęcając go do wspólnej zabawy. Byłem szczęśliwy, nikt nie mógł dorównać temu Irlandczykowi.. Tylko on się dla mnie liczył. Kochałem w nim wszystko, a każdy jego najmniejszy gest doprowadzał mnie do szaleństwa. Nigdy nie reagowałem tak na nikogo.




                                                                    Zayn 
Mijały sekundy, minuty i nawet godziny a ja odchodziłem od zmysłów. Każda osoba z naszej piątki jest bliska memu sercu. Gdy któreś z tych osób dzieje się krzywda, na mnie pozostaje tego piętno. Moje serce pękło, tak samo jak Louisa. Od chwili powstania zespołu, nie chciałem by coś nas rozdzieliło. Zawsze mieliśmy być razem, choćby nie wiem co. A teraz jednego z nas praktycznie pokonała miłość. Czy to uczucie do drugiej osoby jest niebezpieczne? Jasne, że tak. Istnieje prawdopodobieństwo, że zbyt mocno się zatracisz i kiedy nadejdzie moment ostateczny poczujesz się bezsilny. Wtedy nie pozostaje Ci nic innego, tylko śmierć. Samobójstwa, począwszy od żyletki na nadgarstkach, aż do wbicia igły w żyłę wykonując złoty strzał. Mam pełno nałogów i wad. Palę papierosy i nawet jakbym bardzo chciał, nie umiem ich zostawić. Największym jednak pragnieniem mej duszy, jest Kinia. Dziewczyna z rodziny Stylesów, działa na mnie jak narkotyk. Potrzebny składnik powietrza jest w niej. Bez jej osoby umarłbym. Z tęsknoty i miłości oczywiście. Czasem zastanawiam się, co tak właściwie między nami jest. Potencjalnie, można powiedzieć, że miłość prawda? Ale jak kochać osobę, którę praktycznie się w ogóle nie zna? Może po prostu moje serce wie, że jesteśmy dla siebie stworzeni? Wiele pyta ń krąży po mej głowie tego wieczoru. Koszmary opanowały mój umysł, nie dając tym samym mi zasnąć. Przed oczyma mam Louisa, leżącego na zimnych kafelkach z świeżą krwią, sączącą się z ran wykonanych metalową przyjaciółką. Każdy z zespołu wyładowywał się w inny sposób. Ja, paląc papierosy i zatracając się w tym nałogu całkowicie, Liam śpiewał całymi dniami, aż w końcu pozbył się problemów, Niall obżerał się wszelkim jedzeniem, Harry płakał i oglądał zdjęcia rodzinne, a Louis ... Louis wprowadzał w życie bardzo ostre środki wyładowania. Żyletki były jego przyjaciółkami, kiedy tylko miał problem. Nie chciał rozmawiać z nami na temat kłopotów. Wolał przyłożyć zimny metal do dłoni i przesuwać go po aksamitnej skórze. Mówił do niej, a ona zostawiała odpowiedzi w postaci czerwonych kresek. Lecz pewnego razu przyłapał go Curly. Najmłodszy z naszej grupy podziałał na Lou jak lek na największe zło świata. Zbliżyli się do siebie bardziej niż powinni. Za nic nie przeszkadzała mi ich miłość. Wręcz czerpałem radość, z tego, że znaleźli bratnie dusze właśnie w sobie. Chociaż wiem, że drogę do szczęścia nie będzie dla nich prosta. Czeka ich jeszcze pełno przeszkód i zakrętów. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi, w których ujrzałem dobrze mi znaną postać. 
        - Cześć Zayn.. huh, mogę wejść ? – Zapytała cicho, jakby bojąc się mojej reakcji. Uśmiechnąłem się i wskazałem głową miejsce obok mnie. Przysiadła się, patrząc mi prosto w oczy. Wyczytać z nich mogłem miłość, pożądanie i radość. Kiedy się jej przypatrywałem, cała ma niepewność co do tego związku znikała. W nikim, nie potrafiłem odnaleźć  tego co potrzebowałem. Może i nawet nie chciałem próbować? Ona znalazła mnie sama i to urzekło mnie od samego początku. Nie starała się, nawet nie wiązała ze mną większych nadziei na przyszłość. A ja właśnie wybrałem ją.  Przymknąłem oczy, po czym uśmiechnąłem się delikatnie. Przyciągnąłem ją ku sobie i wpiłem się w jej wargi. Kiedy oderwałem się od niej na chwilkę wyszeptałem- 
        - Na czym skończyliśmy, wtedy ? – Nie dając jej dość do słowa ponownie złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek. Oddawała każdą pieszczotę, co dla mnie było miłym odczuciem. W ekspresowym tempie odrzuciłem jej zwiewną sukienkę gdzieś w kąt pokoju. Dziewczyna nie pozostawała mi dłużna. Płynnymi, ale podniecającymi ruchami uporała się z moją koszulą, aby potem mogła naleźć się przy jej sukience. Po walce z wszelkimi guzikami i zamkami na ubraniach, mogliśmy się wpatrywać w swoje na pół nagie ciała. Nie miała figury modelki, choć i tak była drobna. Pchnęła mnie lekko na łóżko, na którym wylądowałem plecami. Usiadła na mnie okrakiem, lecz przedtem pozbyła się górnej części swojej bielizny. Byłem zdenerwowany, lecz nie zaistniałą sytuacją, tylko w każdym chwili ktoś mógł wpaść do pokoju. Tym bardziej zabiłby mnie Harry, gdy by to zobaczył. Mijały minuty, a my poddawaliśmy się coraz większym pieszczotom. Straciliśmy ostatnie części garderoby i wtedy nie było już odwrotu. Choć gdyby tak pomyśleć, nie chciałem go nawet. Naparłem na Nią ciałem, a po chwili usłyszałem ciche jęknięcie. Nie chciałem sprawiać jej bólu, lecz nie mogłem przerwać. Przytrzymywała moje plecy rękoma w tak silnym uścisku, że nie było nawet o tym mowy. Ustabilizowaliśmy oddechy i znaleźliśmy wspólny rytm. Miałem wszystko pod kontrolą, lecz zapomniałem o jednym – zabezpieczeniu. Zakochanie całkiem zamroczyło mi umysł i nie zwracałem na to najmniejszej uwagi. Brunetka wygięła się w pół na znak dostatecznej ilości dostarczonych odczuć. Opadłem na pościel obok niej i przyciągnąłem na swoją klatkę piersiową. Wtuliłem ją w mocno w siebie i wymruczałem – 
        - Kocham Cię cholernie mocno. Nic nigdy nas nie rozdzieli. Obiecuje – Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i musnęła moje usta. Przymknęła oczy dając mi napawać się najpiękniejszym widokiem na świecie- Nią.

                                                                    Niall
Cieszyłem się, że ten koszmar w końcu się skończy. Nie chcę dzielić się Liamem, za dużo dla mnie znaczy. Zawsze lubiłem Danielle, traktowałem ją jak dobrą przyjaciółkę. Czasami nawet jak siostrę. Było mi głupio, przez to jak się zachowałem.. Ale miłość była ważniejsza od wszystkiego. Zaślepiła mnie. Liczyłem się tylko ja i Liam, nic innego nie było ważne.
Nadeszła godzina spotkania z Dan, czekaliśmy na nią pod London Eye, bo tam umówiła się z brązowookim. Bałem się. Jeszcze nigdy nie czułem się tak podle.. No ale, co miałem zrobić? Trzymaliśmy się za ręce. Zobaczyliśmy uśmiechniętą dziewczynę mojego chłopaka, dziwnie to brzmi. Prychnąłem pod nosem i z dezaprobatą pokręciłem głową. Li ścisnął mocniej moją rękę, też się stresował. Z resztą czemu ja się dziwie? Mieli takie plany, miał się jej oświadczyć... A ja? Ja to wszystko zniszczyłem. Od tak, pstryknąłem palcem i już. Wszystko się skończyło. 
Brawo Horan, brawo. Możesz być z siebie dumny.
Dręczyły mnie okropne wyrzuty sumienia, ale gdzieś w głębi serca - cieszyłem się. Podeszła do nas, najpierw przytuliła mnie a potem wpiła się w usta chłopaka. Zabolało. Jednak on.. On przerwał pocałunek.
        - Liam, skarbie.. O co chodzi? - Spytała zdziwiona dziewczyna, odgarniając swoje bujne loki z twarzy.
        - Dan - Zaczął niepewnie - To dla mnie trudne, ale ja.. Ja muszę Ci coś powiedzieć. - Dziewczyna chciała się odezwać, lecz nie pozwolił jej. - Posłuchaj, czuję do Ciebie coś silnego, bardzo. Ale to uczucie powoli się wypala, teraz kocham kogoś innego i.. I wiem, że ta osoba jest dla mnie najważniejsza. 
        - Czy Ty ze mną zrywasz? - Spytała łamiącym się głosem. Nie mogłem znieść tego widoku. 
        - Liam, nie rób tego. - Jęknąłem rozpaczliwie i ze łzami w oczach uciekłem. 
        - Niall, czekaj! - Krzyknął za mną chłopak. - Niall, proszę Cię!
Nie zatrzymałem się. Biegłem dalej. Dobiegłem do parku, usiadłem na ławce i dałem ponieść się emocjom. Rozpłakałem się. Było mi głupio, że zostawiłem Liama w tak trudnej chwili, ale nie mogłem patrzeć na łzy mojej przyjaciółki - to było za wiele. Schowałem twarz w dłonie. Poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Obdarzyłem spojrzeniem daną postać i zobaczyłem Liama. 
        - Niall, skarbie nie płacz. Proszę Cię... Nie ma dla mnie nic gorszego, niż Twoje łzy. - Powiedział cicho i starł łzy z moich policzków. - Kocham Cię i nic tego nie zmieni, dla mnie też jest to trudne.. Ale nie potrafię inaczej. Nie potrafię bez Ciebie normalnie funkcjonować, zrozum to. - Mówił zacięcie chłopak, wpatrując się w moje oczy. Zatracałem się w jego czekoladowych tęczówkach, lecz po chwili spuściłem wzrok. Przytulił mnie mocno. 
        - Ale, ja mam wyrzuty sumienia. Nie chciałem niszczyć waszego związku. - Przyznałem podciągając nosem.
        - Ni, to nie Twoja wina, prędzej czy później to by się stało. Skoro zakochałem się w Tobie, to znaczy, że to nie była prawdziwa miłość, tak? Kocham Ciebie i nie chcę być z nikim innym. 
        - Przepraszam Cię Liam, tak bardzo namieszałem w Twoim życiu. - Szepnąłem i wybuchnąłem jeszcze większym płaczem.
        - Ciii, nie płacz, proszę Cię. Teraz jestem tylko Twój, już na zawsze. Wszystko się ułoży, zobaczysz. - Ujął moją twarz w dłonie, zmuszając mnie tym do patrzenia w swoje oczy. Posłał mi pocieszający uśmiech, który z trudem odwzajemniłem. Wpiłem się w jego pełne wargi. Smakował truskawkami, miętą i czymś jeszcze, czymś czego nie potrafiłem nazwać. To było jak narkotyk, chciałem więcej i więcej. Odwzajemniłem pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie, chłopak wstał i wysunął w moją stronę swoją dłoń. 
        - Chodź, idziemy na lody. - Stwierdził z rozbrajającym uśmiechem na twarzy, nie potrafiłem mu odmówić. Nawet nie chciałem. Wstałem, chwyciłem jego dłoń i splotłem nasze palce. 
        - Ooo,  jedzenie. - Powiedziałem i rozmarzyłem się. 
        - Chodź już i przestań, bo robię się zazdrosny. - Powiedział chłopak, po czym zrobił naburmuszoną minkę. Zaśmiałem się.
        - Nawet jedzenie Cię nie przebije, zazdrośniku.. Ale to nie zmienia faktu że nic dzisiaj nie jadłem! 

                                                                    Harry
Siedziałem za kierownicą samochodu, jechałem do domu. Byłem szczęśliwy, ponieważ obok mnie siedział on, chłopak, który zawładnął moim sercem. Chłopak, dla którego mógłbym zrobić wszystko, bez zastanowienia. Dziękowałem Bogu, za to że nie zabrał mi go i dał mi tak ważną lekcje. Stając o krok od rozstania z najważniejszą Ci osobą, całe życie przelatuje Ci przed oczyma. Wszystkie wspólne chwile wracają i uderzają ze zdwojoną siłą. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stało mu się coś poważnego. Do tego z mojego powodu. Nie potrafię wyrazić słowami tego, jak czułem się obserwując go tak bezbronnego na łóżku szpitalnym. To najgorsze, co widziałem do tej pory. W jego towarzystwie czuje się cudownie, nic więcej nie jest mi potrzebne. Dojechaliśmy do domu,  zaparkowałem auto. Louis szybo z niego wysiadł i podbiegł pod moje drzwi, otwierając mi je. Wyciągną rękę w moją stronę z szarmanckim uśmiechem, na co zaśmiałem się wesoło i podałem mu ją, wysiadając z  auta. Po tym wszystkim, miałem na niego taką ochotę.. Weszliśmy do domu, zamknęliśmy drzwi. Niemal momentalnie wpiłem się w usta mojego ukochanego, przyciskając go plecami do ściany. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, jego zaś na moje pośladki. Ścisną je lekko, na co mruknąłem w geście zadowolenia. Lou odsunął się od ściany i podniósł mnie, nie przerywając pocałunku. Owinąłem nogi wokół bioder chłopaka, a ręce zarzuciłem na jego szyję. Skierował się po schodach w kierunku naszego pokoju, już po chwili leżałem na łóżku, a na moich biodrach siedział Louis. Sprawnymi ruchami pozbawiłem go koszulki, nie pozostał mi dłużny. Zszedł pocałunkami na mój tors, zamknął usta na moim lewym sutku. Lizał go, ssał i przygryzał, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Wydawałem z siebie ciche, gardłowe jęki. Uśmiechał się, widać, że sprawiało mu to satysfakcję. Wplotłem ręce w jego włosy i odchyliłem głowę do tyłu, dając się ponieść fali przyjemności, którą dawał mi chłopak. Rękami szybko uporał się z moim rozporkiem i pozbył się moich szarych rurek. Ponownie odszukując moje rozchylone usta, wpił się w nie zachłannie, tłumiąc jęki, które z siebie wydawałem gdy zaczął masować moją męskość, przez materiał czarnych bokserek. Szybkim ruchem pozbył się ich i złapał mojego "przyjaciela" w rękę, ruszając nią szybko w górę i w dół. Przygryzłem wargę, by stłumić odgłosy, które z siebie wydawałem.
        - Przestań, chcę słyszeć czy Ci dobrze.. - Szepnął chłopak wprost do mojego ucha. Skinąłem głową i wykonałem jego prośbę. Zwolnił ruchy, drażniąc się ze mną.
        - Loui, pr.. proszę.. - Wysapałem z trudem.
        - Ale o co? - Spytał mnie, z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
        - Szy.. szybciej.. 
        - A co ja za to będę miał? - Spojrzał mi głęboko w oczy, widocznie bawiła go ta sytuacja.
        - Louis, zlituj się! - Krzyknąłem wypychając biodra ku górze. On, bez dłuższego przeciągania, przyspieszył ruchy. Jęczałem w jego usta i wiłem się pod nim z przyjemności. Doszedłem w jego rękę, krzycząc jego imię. Opadłem bezwładnie na pościel, oddychając ciężko. 
        - Mój słodki, kocham Cię. - Usłyszałem jego głos, przy moim uchu, uśmiechnąłem się delikatnie. Postanowiłem mu się odwdzięczyć. 
        - Też Cię kocham, bardzo. - Szepnąłem, po czym poprosiłem chłopaka o to, by się położył. Wykonał moją prośbę, bez zbędnych pytań. Uklęknąłem pomiędzy nogami swojego kochanka, po czym zacząłem obdarowywać jego podbrzusze pocałunkami, po chwili pozostawiłem na nim, jedną, dorodną, czerwoną malinkę. Jednym, zwinnym ruchem rozpiąłem rozporek od jego spodni i ściągnąłem je wraz z bokserkami. Bez namysłu wziąłem jego męskość do ust, sprawiając mu tym niemałą przyjemność. Jęczał, co było muzyką dla moich uszu. Nic nie uszczęśliwiało mnie bardziej, od jego szczęścia. Może to banalne, ale tak było. Nie trwało to długo, a doszedł z moim imieniem na ustach. Położyliśmy się obok siebie, Lou nakrył nas kołdrą i przytulił mnie do swojej piersi. 
        - Nigdy.. Nigdy nie przeżyłem nic cudowniejszego. Dziękuję Ci, LouLou. - Szepnąłem po chwili, patrząc w zielono-niebieskie oczy ukochanego. Chłopak w odpowiedzi przelotnie pocałował moje drżące wargi. Zamknąłem oczy, ponownie kładąc głowę na jego torsie i wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca. On, bawił się moimi lokami. Kochałem to uczucie. Przy Louisie czułem się bezpieczny. Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Ten wieczór zaliczam do najbardziej udanych w całym moim życiu. Kocham tego chłopaka ponad wszystko i nic, ani nikt tego nie zmieni. 


___________________________________________________
No więc, po pierwsze dziękuję Kini za pomoc i oczywiście za część Zayna. ♥ 
Po drugie, takie tam +18 x2 z zaskoczenia :D hoho. nie wiem co tu napisać, więc pozostaje mi tylko podziękować za ponad 4000 wyświetleń, za komentarze i za to, że piszecie na gg. To budujące c: a rozdział dedykuję Martynie:D kocham Cię frajerkuu ♥
następny po 20 :D




26 komentarzy:

  1. Ooooo O Boże!! Dziewczyno ja Cię KOCHAM! :O :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę nie wiem jak ty to robisz, ale jest naprade niesamowite! ! !

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurwakurwakurwa!
    nie mogę. jejku, kocham to!
    awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! ♥
    liczyłam że napiszę pierwszy komentarz, a tu psikus. : c

    OdpowiedzUsuń
  4. *O*
    O matko kocham cię!! I Larry'ego! Boże czekam już na 9 !!
    http://you-secret-is-safe-with-me.blogspot.com/
    xoxo Aleksa

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha, awww, jakie to słodkie było :3
    Tylko jestem zazdrosna o Niallera, Liam mi go zabiera :C
    Dodaj coś szybciutko! *-*

    + Ups, sorka, górny komentarz mi jakoś nie wyszedł :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, jedzenie. !
    sifkhsf KOCHAM TO *o*
    Ty nie zdajesz sobie chyba sprawy jaki masz talent!
    Zazdroszcze ci <333
    Czekam na dalsze *_________________*

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się :) I dobrze że Lou nic poważnego się nie stało. :) Biedna Danielle :C xd czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń
  9. najlepsze momenty +18. Larry młah <3 Szkoda mi Lou, ze wyladowal w szpitalu, ale moze gdyby tak sie nie stalo Harry nie uswiadomilby sobie jak bardzo go potrzebuje? Dobrze, ze Liam zakonczyl zwiazek z Daniele dla Niall'a, bo pokazal tym, że jest dla niego najwazniejszy. Taki slodki rozdzial. Uwielbiam takie ^^ Uwielbiam ogolnie Twoje opowiadanie. Jest genialne no! Boskie było co Niall o jedzeniu <3 :D Nie moge sie doczekać kolejnego rozdzialu. Mam szczera nadzieje, ze pojawi sie baaaaardzo szybko ^o^
    zapraszam 1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Więc tak, oczywiście cieszę się że Harry i Louis się pogodzili, bo miałam lekką załamkę po ostatnim rozdziale i ich kłótni. Rozwiązania problemów Louisa mnie przeraziły szczerze mówiąc. No, ale każdy w inny sposób wyładowuje swój stres. Bardzo szkoda mi Nialla, bo nawet kiedy czytam o jego łzach to sama przy tym płacze. Tak bardzo lubię tego wrażliwego blondynka. ;) Zayn i Kinga to taka odmiana, bo zazwyczaj jak czytam blogi o Maliku, to jest on takim podrywaczem, imprezowiczem. A tu miła zamiana bo zakochał się i jest taki czuły. Lubię ten wątek. ;) Do scen + 18... dobrze to opisujesz. Nie jest to takie zwyczajne, każde słowa są przepełnione miłością tych bohaterów do siebie. Wspaniale, czasem brak mi słów. Kolejny plus za to że rozdział jest tak długi, czego kompletnie się nie spodziewałam. Naprawdę masz talent. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny, NIESAMOWITY rozdział ! <3
    DZIĘKUJEMY ! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hoho Tak Słodziak Kocham Cię <3
    i dziękuje, że dodałaś część Zayna pisaną przeze mnie :) obiecuje pisać Ci więcej takich wątków :) !
    Kocham to :) !

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz , Podziwiam Cię ! Chciałam Pisać Opowiadanie O Larrym Ale Zwątpiłam I Usunęłam Bloga . A Ty Radzisz Sobie Z Tym Świetnie ! Kocham To Opowiadanie I Zaliczam Je Do Jednego Z Najlepszych Jakie Kiedykolwiek Czytałam . Każde Słowo Jest Przepełnione Miłością . To Jest Piękne <33 Najlepszy Jest Wątek Larrego , Reszta To Takie "Tło", Chociaż Reszta Też Jest Super, Tak To Dopełnia Popieram Anonimka Na Górze , DZIĘKUJEMY ! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. geniusz z Ciebie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow. Dziewczyno genialna jesteś.!!
    Normalnie czytałam to z takim wyszczerzem że masakra.
    Jarałam się tym bardziej niż Fredka Jeremiaszem hehehe
    Czekam z nicerpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Łał rozdział jest świetny.Czekam na Next

    OdpowiedzUsuń
  17. HOHOHOHO +18 <3 taki tam kolejny zajebisty rozdział :d

    OdpowiedzUsuń
  18. GENIUSZGENIUSZGENIUSZ ! *_*

    OdpowiedzUsuń
  19. KOCHAM CIĘ FRAJERZE <3
    ROZDZIAŁ ZAJEBISTY *_* (JAK ZAWSZE)
    TERAZ BĘDĘ SZPANOWAĆ ŻE CHODZĘ Z TOBĄ DO KLASY :d :*

    OdpowiedzUsuń
  20. O mój boże! To jest takie cudowne! No piękne, no! Po prostu nie mogę wyjść z zachwytu! Jaki genialny Larry *o*
    Kochaaaam to! Już czekam na następny :) xx
    Ach i zapraszam do mnie na http://letmebeyourkryptonite.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Super ! Nie wiem czy wiesz, ale mianuję się fanem numer 1 tego opowiadania ! xDD Czekam na next i mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział !

    A tak btw. Zapraszam do mnie ----> http://stole-my-heart-and-mind.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Claudia

    OdpowiedzUsuń
  22. Zakochałam się w twoim opowiadaniu od początku . Najbardziej podoba mi się wątek Liama i Niall kocham to :) Larry też jest cudy , szczerze to z nimi czytam po kilka razy aby poczuc to co oni czuja , a wątek Zayna tylko tak przelatuje wzrokiem , ale i tak jest cudny czekam na nowe :) zapraszam na http://drop-in-the-ocean-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Yup, to opowiadanie jest... hihi, cudne :p Najbardziej rozczula mnie Niam ♥__♥ Oczywiście Larry tej jest niczego sobie ! :D Hihi :p No i scenka +18, więc znalazłam się w niebie :d

    {story-of-larry-stylinson.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  24. jak to zrobilas ze twoj blog jest taki popularny,reklamowalas sie gdzies czy co ?

    OdpowiedzUsuń
  25. 49 yr old Associate Professor Mordecai Brosh, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like The Golden Cage and Blacksmithing. Took a trip to Archaeological Sites of the Island of Meroe and drives a Alfa Romeo 8C 2300 'Le Mans' Tourer. zobacz

    OdpowiedzUsuń