wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 10 ♥

                                                                                  Liam

   Moje oczy rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek. Bezwładnie ciągnięty przez Blondyna, w bliżej nie określonym mi kierunku, próbowałem ułożyć sobie w sensowną całość to, co przed chwilą wypłynęło z ust niebieskookiego. Po paru sekundach zorientowałem się, że znajdujemy się w naszej wspólnej sypialni. Niall bez zastanowienia zakluczył drzwi, następnie wsuwając klucz do tylnej kieszeni swoich beżowych spodni, uśmiechnął się łobuzersko.  Po tej czynności zaczął zbliżać się do mnie, bacznie mi się przyglądając. Wyglądało to przekomicznie, jakby morderca przygotowywał się do ataku, by potem wyrządzić swojej ofierze niewyobrażalną krzywdę. Oczywiste jest, że tak jednak nie było. Wiedziałem, że gdy tylko mu na to pozwolę, gdy przezwyciężę strach i zlekceważę wszystkie argumenty na "nie", to on zafunduje mi raj na ziemi. Pomimo tego, że bardzo chciałem poczuć go bliżej, bardziej, intensywniej.. To jakiś głos we mnie powtarzał mi, bym wycofał się teraz, póki jeszcze jest to możliwe. Zanim dojdzie do czegoś więcej.
   Nagle poczułem na sobie silne ręce mojego kochanka, mocnym uściskiem objął mnie w pasie, następnie przyciągnął bliżej siebie i nie czekając na żadną reakcję z mojej strony, brutalnie wpił się w moje usta. Byłem zdezorientowany, zacząłem zastanawiać się gdzie jest Niall. Ale nie ten, którego widzę, czuję w chwili obecnej.. Tylko ten mój. Ten czuły, uroczy, wrażliwy i kochający Irlandczyk. Chwilę potem poczułem coś w dolnych partiach mego ciała.. Tym czymś były ręce Blondyna, które jakimś cudem znalazły się w moich spodniach. Zaczął masować moją męskość poprzez materiał szarych bokserek. Wydałem z siebie cichy pomruk, bo nie powiem, ale podobało mi się to, co robił.        
  Gdybym tylko zapomniał o strachu, gdybym poddał się tej chwili.. Wiem, że byłoby cudownie. Pomimo to, bałem się. Nie tego, że zrobi mi krzywdę, ja po prostu.. Po prostu jeszcze nigdy nie robiłem tego z chłopakiem i najzwyczajniej w świecie, nie byłem na to gotowy. Może nie był to najlepszy czas na moje przemyślenia, ale to nie moja wina, że ten nieznośny głos w mojej głowie, cały czas domagał się, bym zapoczątkował koniec tego wszystkiego, co właśnie się działo. Nagle, jakby czytając mi w myślach, Niall zaprzestał wszystkich pieszczot i usiadł na skraju łóżka. Wlepił wzrok w ziemię i nerwowo bawił się swoimi palcami. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Czyżby jego zdrowy rozsądek wrócił? Niepewnie usiadłem zaraz obok zamyślonego chłopaka.

        - Czy.. Zrobiłem coś nie tak? - Zapytałem w końcu, wpatrując się w niego.
        - Nie.. Ja po prostu.. Ty tego nie chcesz, prawda? - Uniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. Ja natomiast niemal momentalnie utopiłem się w jego błękitnych tęczówkach. Z głośnym świstem wypuściłem powietrze, na co on tylko skinął głową. - Wiedziałem. - Skomentował krótko i spojrzał w sufit. 
        - Niall - Zacząłem, chwyciłem jego dłoń, kciukiem gładząc jej zewnętrzną część - To nie tak, że nie chcę.. Ja po prostu.. - Zaciąłem się na krótką chwilę i odetchnąłem ciężko - Ja po prostu jeszcze nigdy nie robiłem tego z chłopakiem i chyba nie jestem jeszcze gotowy, przepraszam.
Blondyn wyswobodził rękę z mojego uścisku, co spowodowało szybsze bicie mego serca. Bałem się, że zaraz wyjdzie i zostawi mnie samego. Bałem się, że to była zła decyzja. Jednak nic takiego nie nastąpiło, on objął mnie ramieniem, a ja w tempie natychmiastowym wtuliłem się w niego jeszcze bardziej, mrucząc przy tym zadziornie.
        - Nie, to ja przepraszam. Za bardzo się pospieszyłem.. - Powiedział w końcu i ucałował czubek mojej głowy. - No ale przy Tobie na prawdę trudno jest się opanować. - Szepnął i westchnął, co spowodowało cichy chichot z mojej strony.
        - Obiecuję, że powiem Ci, jak będę gotowy. - Oznajmiłem po chwili i przelotnie musnąłem jego miękkie wargi.
        - Kocham Cię - Szepnął - Najbardziej na świecie.
        - Też Cię kocham, mój słodki Irlandczyku. 
                                                                                 
                                                                                  Louis  
 
   Chwilę temu Zayn wyszedł z salonu, mówiąc, że spróbuję dodzwonić się do Kingi. Wraz z loczkiem przytaknęliśmy tylko i straciliśmy go z pola widzenia.  Harreh wstał z moich kolan i wyciągnął rękę w moją stronę, by pomóc mi wstać. Chwyciłem ją i już po chwili stałem koło mojego chłopaka z wielkim uśmiechem na twarzy.

      - Loueh, jestem głodny - Odezwał się chłopak, marszcząc zabawnie czoło. Nie potrafiłem powstrzymać się od cichego chichotu. 
       - Usiądź i znajdź dla nas jakiś ciekawy film, zaraz Ci coś przygotuję, maluchu. - Odpowiedziałem spokojnie. Prawą dłoń położyłem na karku młodszego, następnie przyciągnąłem go w swoją stronę i złożyłem w kąciku jego ust delikatny pocałunek. Odpowiedział mi jednym, ze swoich pięknych uśmiechem, a ja mogłem nacieszyć się widokiem uroczych dołeczków, zdąbiących jego policzki. Odwróciłem się do niego plecami i ruszyłem w stronę kuchni. Gdzieś w oddali usłyszałem jego głos.  
        - Jeszcze jedno, nigdy nie nazywaj mnie  maluchem. - Uśmiechnąłem się sam do siebie, puszczając tą uwagę mimo uszu. Wszedłem do przestronnej kuchni i westchnąłem cicho. Podszedłem do lodówki, następnie ją otwierając. Ku mojemu zdziwieniu, była pełna.  "Czy z Niall'em aby na pewno wszystko w porządku?" - przeszło mi przez myśl. Wzruszyłem ramionami i zacząłem wyciągać potrzebne produkty. Postanowiłem zrobić naleśniki, tak, Harry kochał naleśniki. Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie jego minę. Włączyłem magnetofon, ówcześnie wkładając do niej płytę Beatles'ów. Zacząłem wyrabiać ciasto na naleśniki, pod nosem podśpiewując cicho "all you need is love". Rozgżałem patelnię i po paręnastu minutach zacząłem wylewać na nią ciasto. Po dość niedługim czasie, na dużym tależu znajdowało się parę naleśników z truskawkami, w polewie czekoladowej. Wyłączyłem muzykę, wszystkie narzędzia, które były mi potrzebne, do zrobienia posiłku wsadziłem do zlewu. Chwyciłem do ręki talerz z naleśnikami, do drugiej wziąłem dwa małe talerzyki i sztućce. Uśmiechając się wkroczyłem do salonu. Zielonooki leżał na kanapie, z jakimś filmem w ręce, miał zamknięte oczy i oddychał spokojnie. Postawiłem wszystko na stole, następnie usiadłem na skraju kanapy, zaraz obok Harry'ego. Przejechałem kciukiem po jego bladym policzku i mimowolnie się uśmiechnąłem. Nachyliłem się nad nim, następnie delikatnie musnąłem jego czoło, z którego wcześniej odgarnąłem kilka niesfornych loków. 
- Wstawaj księżniczko. - Szepnąłem wprost do jego ucha, on tylko poruszył się niespokojnie i przekręcił na drugi bok, bełkocząc coś pod nosem. Zaśmiałem się cicho. - Ah tak, czyli nie masz zamiaru wspołpracować, maluchu? - Powiedziałem już trochę głośniej, następnie ułożyłem ręce na żebrach młodszego, tylko po to, by już po chwili oglądać jak zanosi się głośnym śmiechcem i wyrywa, błagając bym przestał go łaskotać. 
      - L-Loui.. Louis - sapał chłopak, nie mając już siły dłużej się śmiać - B-błagam Cię..
      - Ale o co mnie błagasz? - Spytałem, unosząc brwi ku górze, a usta wyginając w krzywym uśmiechu.
     - Loui do cho-olery! Przestań mnie łaskotać! - Błagał mnie, siląc się na poważny ton, patrzyłem na niego z politowaniem, co chwilę śmiejąc się z jego reakcji. Po chwili jednak, gdy spojrzałem w jego oczy, które wręcz krzyczały, zaprzestałem łaskotania.  Odetchnął z ulgą i opadł na łóżko, ponownie przymykając oczy i próbując ustabilizować  swój oddech.    Przejechałem paznokciami wzdłóż jego ręki, zaczynając od ramienia, a kończąc na wewnętrznej stronie nadgarstka. Mrukną niczym mały kociak i przeciągnął się, siadając. 
      - Jesteś okropny. - Burknął chłopak, zabawnie marszcząc nos. 
      - Też Cię kocham, szkrabie. - Uśmiechnąłem się delikatnie, następnie przyciągnąłem go do siebie i ucałowałem w czubek głowy. - Chyba byłeś głodny, co? - Spytałem, unosząc brwi ku górze. Chłopak dopiero teraz zorientował się, że na stole leżą naleśniki. Jego oczy rozszerzyły się i można było dojrzeć w nich iskierki szczęścia. To niemożliwe, jak bardzo taki drobny gest, może go uszczęśliwić. Niczym wygłodniałe zwierze rzucił się na smakołyki i zacząl się nimi zajadać. Ja również, wziąłem jednego naleśnika, po spróbowaniu, musiałem przyznać, że wyszły całkiem smaczne. 
                                                                               
                                                                                  ~ * ~

 
   Siedzieliśmy na łóżku, oglądając film wybrany przez Harry'ego. Nie lubiłem horror'ów, On jednak miał na ich temat inne zdanie. Nie chciało mi się z nim sprzeczać, więc niechętnie, ale od razu się zgodziłem. Chłopak miał ze mnie nie mały ubaw, widząc, jak co chwilę zakrywam oczy, krzyczę czy po prostu bez słowa wtulam się w jego klatkę piersiową. 

     - Nie idź tam! - Krzyknąłem. - No nie idź tam do cholery! Przecież on tam jest i Cię zaraz zła... No i Cię złapał. A mówiłem. - Przeżywałem film, którego fabuła, oprócz aktorów i wyglądu, czy sposobu zabijania, preferowanego przez morderce, niczym nie różniła się od innych horror'ów.  Harry śmiał się co chwilę, ja natomiast posyłałem mu mordercze spojrzenia. Gdy po jakimś czasie, moje męczarnie dobiegły końca, uradowany zaświeciłem światło. 
     - Nienawidze horrorów. - Stwierdziłem po chwili, a Harry przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.
     - Wiem. - Odpowiedział krótko.

     - To dlaczego zawsze mnie nimi katujesz? - Spytałem z wyrzutem, krzyżując ręce na piersi. 
      - Bo jesteś strasznie słodki, jak tak to wszystko przeżywasz. - Odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja poczułem jak na moje alabastrowe policzki wpływa nieprzyjemnie palący rumieniec. 
      - Nudzi mi się. - Stwierdziłem, zmieniając temat. Spojrzałem na spokojny wyraz twarzy mojego chłopaka. Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, co umożliwiło mi bezkarne rozkoszowanie się jego zapachem. Westchnąłem cicho. 
       - Chodźmy do jakiegoś klubu, nie jest jeszcze tak późno. Może Liam i Niall by znami poszli? - Zaproponował, przeczesując dłonią moje kasztanowe włosy.
       - A co z Zaynem? 
       - Myślisz, że pójdzie, nie wiedząc co robi Kinga? - Spytał z sarkazmem wyczuwalnym w głosie. 
       - Racja. - Przyznałem. - Ale nie zaszkodzi sprobować, co? Może chociaż na chwilę, przestanie się tym zadręczać. 
       - Dobra, ale Ty z nim gadasz! - Powiedział szybko, dźgając mnie palcem w żebra. Poruszyłem się niespokojnie i zaśmiałem cicho. Skinąłem głową i wstałem z kanapy. Nachyliłem się nad Loczkiem, następnie kilka razy musnąłem jego usta. Chyba przestało go to bawić, bo wplótł palce w moje włosy i niemal momentalnie wtargnął swoim językiem do mojej buzi. Nasze języki walczyły o dominację, w dzikim tańcu namiętności. Usiadłem okrakiem na jego kolanach, a ręce zacisnąłem na jego plecach. Z każdę sekundą, pocałunek stawał się coraz bardzieł łapczywy i zachłanny. W moim podbrzuszu, zaczęło kumulowac się dziwne, ale i przyjemne ciepło. Co ten chłopak ze mną robił? Gdy zabrakło nam powietrza, odsunąłem się od niego, a swoje czoło, oparłem o jego. Z uśmiechcem na ustach wpatrywałem się w jego zielone tęczówki. Harry przejechał palcem po mojej klatce piersiowej, kończac aż na lini moich spodni. Przygryzł delikatnie swoją dolną wargę.
       - A może jednak odpuścimy ten klub i.. Pójdziemy do naszej sypialni.. i zamkniemy drzwi na klucz.. i dokończymy to, co tak brutalnie nam przerwano? - Mówił niskim, podniecającym głosem. 
     Zatkałem jego usta, kładąc na nich swój wskazujący palec i pokręciłem przecząco głową.
     - Nie tym razem, kochanie. Idziemy do klubu i nie ma wyproś. 
     - Ale Loueh.. - Jęknął błagalnie, ale ja znów zatkałem jego usta.     - Nie zapominaj, że to był Twój pomysł, napaleńcu. - Powiedziałem, a na moją twarz wpełzł chytry uśmiech. Chłopak spojrzał na mnie błagalnie, a ja po raz kolejny pokręciłem przecząco głową. Po raz ostatni musnąłem jego malinowe wargi, po czym wstałem z jego kolan i ruszyłem w stronę sypiali Mulata.


                                                                                  Zayn

   Siedziałem w swoim pokoju, a moje myśli wciąż krążyły wokół Kingi. Cały czas zastanawiałem się gdzie jest i co robi w tej chwili. Lecz rzeczą, która denerwowała mnie najbardziej, to niepewność z kim jest. Po chwili namyśleń postanowiłem do niej zadzwonić. Chwyciłem telefon i wybrałem numer zielonookiej.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał.
Czwarty sygnał.
Piąty sygnał.

Szósty sygnał i nic. Głupia poczta głosowa.
   Odetchnąłem ciężko i postanowiłem spróbować po raz kolejny. Tym razem z pozytywnym skutkiem.
     - Halo? - Usłyszałem delikatny głos Kingi, po którym jednak łatwo było poznać, że coś wypiła. Pozostawiłem to jednak bez komentarza, ponieważ była z przyjaciółką 
i była pełnoletnia, tak? Tak. 
     - Kinga? Cześć.. Wiesz, ja chciałem się tylko upewnić, że wszystko w porządku.
     - Zayn, nie jestem małą dziewczynką. Wszystko dobrze, nie musisz się o mnie martwić, naprawdę. - Odparła dziewczyna.
     - No dobrze, więc miłej zabawy - przerwałem na chwilkę i odetchnąłem głęboko. - Kocham Cię, pamiętaj, dobrze?
     - Oczywiście, ja też Cię kocham, do zobaczenia, Zayn. - Powiedziała dziewczyna i nie zastanawiając się nad moją odpowiedzią, nacisnęła czerwoną słuchawkę. Odłożyłem telefon na szafkę nocną, a plecami położyłem się na swoim miękkim łóżku. Przymknąłem ciężkie powieku, delektując się ciszą panującą w mojej sypialni. Mój spokój nie trwał jednak długo, ponieważ już po chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi.
     - Kto tam? - Spytałem, nie siląc się nawet na to, by otworzyć oczy i zaszczycić niechcianego gościa spojrzeniem.
     - To ja - odezwał się bardzo dobrze znany mi głos. - Louis. - Dokończył, a ja poczułem jak materac zaraz obok mnie się ugina. Nie chętnie, bo nie chętnie, ale otworzyłem oczy i uniosłem się do pozycji siedzącej. Plecy oparłem o ściane, a rękoma objąłem podkulone pod klatkę piersiową kolana.
     - Co chcesz? - Spytałem, siląc się na przyjemny uśmiech.
     - Wiesz, ja i Harry wpadliśmy na pomysł, żeby pójść do jakiegoś klubu, czy coś.. - Zaczął brunet patrząc na mnie badawczo. - No i my chcieliśmy się Ciebie zapytać, czy nie chciał byś może z nami pójść, co?
   Szczerze mówiąc to impreza, była ostatnią rzeczą, na którą miałem ochotę w tej chwili.. Lecz po dłuższych przemyśleniach, stwierdziłem, że może to jednak dobra okazja by trochę się odstresować i chociaż na chwilę nie torturować się myślami o swojej ukochanej.
     - No wiesz, może to i dobry pomysł. - Przyznałem po chwili, patrząc w przeszywające tęczówki przyjaciela. - O której macie zamiar iść?
     - Naprawdę? To świetnie! - Powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. - Wychodzimy za pół godziny.
     - Za ile? Za pół godziny? Czy Wy sobie ze mnie żartujecie?! - Krzyknąłem, machając  rękami. - Przecież ja się nie wyrobię, ludzie, myślcie czasami.. Przecież idealna fryzura nie ułoży się sama, tak?
     - Wyluzuj Romeo, masz już swoją Julię, więc nie musisz się tak przejmować tym, jak wyglądasz. - Odpowiedział, jak gdyby nigdy nic. Zmierzyłem go morderczym spojrzeniem, w odpowiedzi słysząc tylko melodyjny śmiech chłopaka. Wstał z mojego łóżka i ruszył ku wyjściu. Otwierając drewniane drzwi, odwórócił się na chwilkę i zadowlony z siebie, przypomniał mi:
     - Pamiętaj, trzydzieści minut i ani chwili dłużej. - Po czym wyszedł. Niczym małe dziecko, pokazałem język, zamkniętym już drzwiom. Po chwili jednak, uświadomiłem sobie, jak mało czasu mi pozostało, więc wziąłem się za siebie. Po ułożeniu fryzury i po innych zabiegach upiękrzających, podszedłem do wielkiej szafy, następnie wyjmując z niej beżowe rurki oraz czarną koszulkę z nadrukami.

                                                                                  ~ * ~ 

   W klubie, jak to w klubie, było ciemno, gorąco i śmierdziało alkoholem. Gdziekolwiek człowiek nie spojrzał, widać było obmacujące i śliniące się do siebie pary. Może i było to normalne, przynajmniej w takich miejscach, co nie zmienia faktu, że uważam to, po prostu
za obrzydliwe.Nigdy nie traktowałem miłości jak coś na pokaz i nie lubiłem, gdy ktoś tak robił. No ale w końcu, to nie była moja sprawa, tak? Oglądnąłem się wokół siebie, ponieważ jeszcze chwilkę temu, obok mnie znajdowali się chłopcy, jednak teraz, zostałem sam. Pośród tłumu wijących się ciał, na parkiecie dostrzegłem całą czwórkę przyjaciół, którzy jak widziałem, nie szczędzili sobie uczuć.
   Udałem się w stronę baru, usiadłem na wysokim, obitym czerwoną skórą krześle
i zamówiłem sobie drinka.  Po wypiciu kilku kolejek udałem się w stronę ubikacji. Już na wejściu usłyszałem, że z jednej z kabin dochodzą dość jednoznaczne dźwięki. Puściłem to mimo uszu, no bo czego ja się spodziewałem po takim miejscu? Wszedłem do kabiny, a już po chwili dźwięki ucichły. Usłyszałem, że ktoś w pośpiechu zakłada swoje ubrania, a następnie wychodzi. Ja również po krótkiej chwili wyszedłem, z zamiarem umycia rąk. Jednak to, co zobaczyłem po otwarciu ciemnozielonych drzwi kabiny, obróciło mój ułożony świat o 360 stopni. Miałem nadzieję, że po prostu za dużo wypiłem, że to nie prawda, że to tylko moja chora wyobraźnia. Jednak nie, to, co widziałem było najprawdziwszą, okropną prawdą. Wszystkie moje obawy, dotyczące Kingi sprawdziły się. Stałem z otwartą buzią a moje oczy zaszkliły się, ponieważ dane mi było oglądać moją Kingę, namiętnie całującą się z innym chłopakiem. Po chwili jednak, smutek zastąpiła niewyobrażalna złość.
     - Kinga!? To tak dzisiaj spędza się czas z przyjaciółką, tak?! - Krzyknąłem głośno, zaciskając dłonie w pięści. Szybkim krokiem zbliżyłem się, do zatraconych w pocałunku kochanków i silnym pchnięciem, odsunąłem nieznajomego od swojej dziewczyny. - Co Ty sobie do cholery wyobrażasz?! - Ciągnąłem dalej, a złość we mnie wzrastała z sekundy na sekunde. - Wiesz, jesteś zwykłą, pustą i nic nie wartą
suką, nie pokazuj mi się więcej na oczy... - Powiedziałem już spokojniejszym, jeśli tak można to było określić, głosem. - To koniec. - Rzuciłem obojętnie i skierowałem się w stronę wyjścia. Jednak na myśl o tym, coś we mnie pękło.. Nie potrafiłem tak po prostu odejść, więc wróciłem się i nie zwracając uwagi na zapłakaną, i szlochającą dziewczynę, ponownie odciągnąłem od niej pocieszającego ją chłopaka, następnie wymierzyłem mu cios prosto w twarz. Uśmiechnąłem się triumfalnie, ponieważ widok stróżki krwi, płynącej z jego nosa, przyprawił mnie o jakąś chorą dawkę satysfakcji. Kinga zaniosła się jeszcze większym płaczem i zeskoczyła blatu, na którym znajdowała się umywalka, przytuliła się do mnie, lecz ja, uważałem to za conajmniej śmieszne.
     - Zayn.. Zayn proszę! To nie tak! To nie tak, jak myślisz.. - Tłumaczyła się poprzez płacz. Prychnąłem pod nosem i  pokręciłem głową. Odsunąłem ją od siebie, po czym opuściłem pomieszczenie i zniknąłem w tłumie świetnie bawiących się ludzi. Chciałem zapomnieć, wyrzucić ją z pamięci, miałem dość i jedyne czego pragnąłem to upić się do nieprzytomności.


__________________________________________________
No więc jak obiecałam, dodałam w tym tygodniu. Przepraszam że musieliście czekać na ten rozdział tak długo i mam nadzieję że ktokolwiek to jeszcze czyta. Jeśli tak, to proszę by każda osoba, która to przeczyta, zostawiła jakikolwiek ślad. Chcę wiedzieć, czy jest sens to dalej ciągnąć, bo przecież piszę to dla was, tak? : ) Kocham Was i dziękuję za tyle wyświetleń! + Dziękuję za pomoc Kini <3




             


                                    

17 komentarzy:

  1. Ja zostawiam ślad... Pytanie brzmi: Co na to Kinia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się! *skanduje jak popierdolona* Omg, nie mam słów, by określić, jak bardzo mi się ten rozdział spodobał. :)
    Po pierwsze, Niam. *-* Hehehe, coś niegrzeczny ten Nialler. ;>
    Po drugie, Larry Stylinson, ja pierdolę, kurwa mać! Oni zawsze są taką fchuj słodziutką parą, nie inaczej jest tutaj. Eh, jak ja kocham te ich 'sceny'. ♥
    Po trzecie, no jak mogłaś to zrobić Zayn'owi? Takie biedaczysko z niego, bo Kinga go zdradziła. Niedobra dziewczyna, oj niedobra. ;p
    Wiem, że wszystko co napisałam nie ma sensu, ale przynajmniej widzisz, że czytam.
    Pozdrawiam, życzę weny i c'ya do następnego rozdziału! :)
    Barbie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie doczekałaam się rozdziału. Głupi Liam, jak on mógł sie nie zgodzic?! Z takim Niallem kurcze! ;o świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski < 33
    Kiedy bd kolejny???

    OdpowiedzUsuń
  5. czad! szkoda tylko Zayna :( byli tacy kochani razem.
    Larry <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ja czytam i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
    żal mi tylko Zayna ; <
    ale Larry i Niam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wam powiem co na to Kinia: nazywałam Słodzika pedałem który pisze do mnie jak betuje rozdział i ja jej za to najebie XD. + dzięki za info, że Zayn ze mną zerwał :D - Kinia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodzika? Poważnie debilu? XD <3

      Usuń
    2. HAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHHAHAHAHAH ZAMKNIJ SIĘ OOO BOŻE SIKAM HAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAH! - Kinia x

      Usuń
  8. ej a tego bloga będziesz pisała nadal ? czy tylko tego drugiego juz teraz ? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie tylko tego drugiego. Będę pisała dwa blogi, tego tutaj i tamtego o Nouisie i Zarrym ;)

      Usuń
    2. w takim razie strasznie się ciesze, bo pokochałam tego bloga <3

      Usuń
  9. Straasznie fajny blog... Kocham Niam´a <33

    OdpowiedzUsuń
  10. [Spam]
    Hej! Chciałybyśmy zaprosić na nasz nowy blog: http://ill-look-after-you.blogspot.com/
    Dopiero zaczynamy i miło by było mieć czytelników. :))
    Na razie mamy imaginy, ale wkrótce pojawi się tam opowiadanie o dwóch dziewczynach, które rozpoczynają swoją przygodę z One Direction. Będzie tam wiele sekretów, smutnych ale także i wesołych sytuacji.
    Serdecznie zapraszamy!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    jednym z nielicznych obowiązków członka stowarzyszenia ff-1d jest ustawienie linku do stowarzyszenia w jakimś widocznym miejscu. U Ciebie nie zauważyłam takiego linka, dlatego proszę, byś w ciągu tygodnia od opublikowania tego komentarza, podała go na swoim blogu.
    Zapraszam również do udziału w konkursie literackim na www.ff-1d.blogspot.com Przewidziane są niezłe nagrody :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń